czwartek, 27 grudnia 2012

Opo z Lou cz. 4

Hejooo
jest mi bardzo miło, że znalazłam chociaż jeden komentarz
dziękuje :3
oto kolejny rozdział
nie wiem kiedy skończę to opo, bo mam wenę na duuuużo więcej
zapraszam do czytania ^^

~~~~
- Jasne siadaj - odpowiedziała trochę zdziwiona. Chłopak posłusznie usiadł - O co chodzi?
- Tak szczerze to nie wiem dlaczego przyszedłem, poczułem potrzebe porozmawiania z kimś, ale nie chciałem, żeby to była El...-mówił cicho - a sam już nie wiem... przepraszam, że cie obudziłem lepiej już pójde  - chciał wstać, ale powstrzymała go łapiąc za rękaw koszulki
- Lou jeśli chcesz z kimś pogadać lub potrzebujesz czegoś to bardzo chętnie ci pomogę - uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy
- Pamiętasz to o pierścionku i w ogóle, bo chciałem się wczoraj oświadczyć ale jakoś tak... zwątpiłem - dokończył szeptem
- Zwątpiłeś?
- No jakoś tak wyszło, ja po prostu chyba... boje się...
- Ale czego? - zapytała zdziwiona
- Nie wiem może tego wszystkiego, że niedługo po tym miałbym już żone i zaraz dzieci, i w ogóle. A może tego, że mogłaby się nie zgodzić...
- A to by zabolało - dokończyła za niego Abby - Ale musisz wybrać
- No właśnie... - po tych słowach nastąpiło pare minut ciszy, które dla rozmówców wydawały sie godzinami - Już wiem - przerwał to Lou. Abby podniosła na niego wzrok - Dzisiaj, dzisiaj się jej oświadcze, od dzisiaj będe robił wszystko tak, by potem tego nie żałować! Dzięki za wszystko - podniósł się po czym przytulił Abby - Dzięki - rzucił jeszcze wychodząc.
Abby jeszcze chwile siedziała zastanawiając sie nad słowami Lou "aby potem tego nie żałować"...
-----
Rano obudziła ją mama
- Kotku jedziemy na małą wycieczkę, szykuj się - powiedziała odsuwając zasłony.
- Źle się czuję, mogę zostać w domu? - zapytała
- Co się dzieję? - podeszła do niej i przyłożyła jej dłoń do czoła - masz gorączkę, dobrze śpij dalej, zadzwonię później - cmoknęła ją i wyszła.
Zeszła na dół
- Abby nie jedzie bo się źle czuje - powiedziała
- Nic jej nie jest? -zapytał z troską Lou
- Ma delikatną gorączkę, ale to nic poważnego wystarczy, że dziś zostanie w łóżku - odpowiedziała z uśmiechem.
-----
Abby obudził silny ból głowy i wysoka gorączka. Nie miała nawet siły by wstać, na szczęście mama zostawiła na stoliku nocnym leki. Wzięła tabletki i położyła się. Z trudem udało jej się ponownie zasnąć.
Ponownie obudziło ją pukanie do drzwi. Przebudziła się i ujrzała Lou
- Hejka, jak się czujesz?
- Dobrze - skłamała - jak było na wycieczce? - wymusiła uśmiech
- Dobrze i... odważyłem się
- Oświadczyłeś się?
- Tak - uśmiechnął się
- I?...
- Zgodziła się - odpowiedział pokazując szereg białych zębów
- To świetnie, gratuluje - rzuciła mu się na szyję. Okazało się to nie najlepszym pomysłem, bo zaczęło jej się kręcić w głowie - Lou, możesz zawołać moją mamę? Proszę... - nie zdążyła dokończyć kiedy zrobiło jej si ciemno przed oczami i straciła przytomność.
- Abby, hej Abby! - delikatnie nią wstrząsnął. Przestraszył się gdy nie zareagowała, delikatnie położył ją na łóżku. Po czym zerwał się i pobiegł na dół, wołając.
Mama Abby od razu pobiegła na górę, Lou w tym czasie zadzwonił po pogotowie.

~~~~
nie wiem kiedy kolejny rozdział postaram się jak najszybciej
jeszcze raz dziękuje za komentarz i proszę o następne :3

dziękuje i pozdrawiam
Rena =^.^=


PS Jak plany na Sylwestra?

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :) - opowiadanie x

Trochę spóźnione to świąt, ale mam nadzieję, że takie były:)

Za to życzę wam, aby rok 2013 był szczęśliwy i żebyśmy w końcu się spotkały na koncercie chłopaków :D
Spełnienia marzeń, zdrowia, miłości, kasy (bo za bilety trza zapłacić) i wszystkiego, wszystkiego czego sobie wymarzycie :)

Mam dla was opowiadanie, ale nie jest ono o 1D, choć występują tam :)
Nie pytam się czy chcecie, bo wasza aktywność w komentarzach jest mała, więc wstawiam :)
______________________________________________________________

Noc. Chwila, w której niektórzy śpią, inni balują, a jeszcze inni po prostu myślą. Jest jeszcze jedna grupa, do której należał ten Chłopak.
Właśnie przeciskał się przez chordę fanek. Uśmiechał się do nich, ale nie do końca szczerze. Tęsknił za tą jedną jedyną, która sprawiała, że chce mu się żyć, że jego serce szybciej bije. Piosenki, które pisał ostatnimi czasy były poświęcone tylko jej. Była jego najlepszą przyjaciółką, ale nie kochał jej, jak siostry. Czuł do niej coś więcej, o wiele więcej.. Ale nie powinien. Była dziewczyną jego przyjaciela, chcieli się pobrać, a on, Ed Sheeran, ją kochał.
Chora miłość? Nie. Obsesja? Nie. Sam zastanawiał się, jak nazwać to uczucie.
Teraz kiedy przeciskał się przez ten tłum myślał tylko o niej. Miał nieodpartą ochotę ją przytulić, a co gorsza pocałować.
Raz, podczas imprezy w Londynie razem ze swoim najlepszym przyjacielem rozmawiali na temat dziewczyn. Dokładnie pamiętał urywek tej rozmowy:
- A jak myślisz.. Co taka laska, kiedy ją wyrwiesz, se myśli? – wybełkotał Harry Styles.
- „Kochają go miliony, a on wybrał mnie” coś takiego, najprawdopodobniej – odpowiedział przytomnie, obracając w ręce zakrętkę od wódki.
„Szkoda, że Ona tak nie myśli” powiedział wtedy do siebie. Kochał ją za to jaka była. Zawsze uśmiechnięta, o zielonych, błyszczących oczach.
Kochał jej delikatne piegi, które uwidoczniały się tylko w słońcu, kochał jej brązowe włosy, jej oczy, jej głos, w którym, według jej, nie było nic niezwykłego, ale on uważał inaczej. Uwielbiał z nią śpiewać, w każdy wieczór, kiedy jeszcze razem mieszkali, spędzali na rozmowach i śpiewaniu jego i jej piosenek.
Uważała ponadto, że jest brzydka i nic, ani nikt tego nie zmieni…
Wsiadł do samochodu i wrócił do wspomnień.
Jednak ktoś ją zmienił. Tym kimś był właśnie jego przyjaciel, naprawdę czarujący blondyn, Niall Horan, którego on kochał jak brata. Ona na początku czuła do niego tylko przyjaźń.. Z biegiem czasu się to zmieniło, zakochała się w blondynie.
Półtora roku temu się poznali, Ed od razu zauważył, że ta dwójka ma się ku sobie. Ich uśmiechy były jednoznaczne. Zawsze tak samo się rumienili, kiedy ich przyłapywał na trzymaniu się za ręce, kiedy pierwszy raz zauważył malinkę na jej szyi. Na początku nie był zazdrosny, cieszył się, że po tym, co ją spotkało jest szczęśliwa, że nareszcie nie będą mu się wypłakiwać w rękaw. Pasowali do siebie i on dobrze o tym wiedział, ale kiedy zaczęła się spotykać z Niallem, powoli zapominała o nim.
Eddy to czuł. Początkowo nie przejmował się tym, jednak w pewnym momencie zauważył, że kogoś mu brakuje. Właśnie wtedy zastanawiał się czy miłość to nie choroba, czy miłość to nie czasami cichy zabójca, który powoduje powolną śmierć…
Zastanawiał się nad tym pisząc piosenki i pijąc. Pisał i pił.. Całymi dniami. Tylko w nocy wychodził na taras, aby zapalić i oderwać się od pijackiej weny. Londyn był zawsze taki piękny w nocy, miasto mogło spać. Gdzieś niedaleko Ona też spała.
Wrócił do swojego mieszkania i porwał w nurt nasuwających pomysłów, na chwilę zapomniał o troskach, o swoich problemach. Wpoił się w problemy innych… Jednak ktoś nie mógł przestać myśleć.
____________________________________________________________
Podoba wam się? Wstawiać dalej?

Andy xx

wtorek, 25 grudnia 2012

Opo z Lou cz.3

Hejka
wiem, że miałam wczoraj wstawić notkę, ale niestety nie miałam czasu
chociaż widząc ilość komentarzy nikt się o nią nie dopominał, co utwierdza mnie w fakcie, że chyba pora przestać pisać
widzę, że dużo osób odwiedza tę stronę i pewnie czyta te notki, ale nie pozostawia po sobie śladu
może dla was parę słów w komentarzu nic nie znaczy, ale dla mnie to bardzo wiele
tak więc może święta pomogą wam się otworzyć i napisać choć jedno słówko, bardzo proszę :3
jeszcze jedna sprawa organizacyjna
miałam wczoraj skończyć to opo jednak wena poniosła mnie troszku dalej, dlatego  będzie miało więcej notek ( jeszcze nie wiem dokładnie ile ) i nie wiem kiedy się skończy
nie zanudzam bardziej
zapraszam do czytania


~~~~

- O już wróciliście? - zapytała mama wyglądając z kuchni.
- Lou! - krzyczały małe podbiegając do brata i wskakując na niego.
- Spokojnie księżniczki, wróciłem - odpowiedział, uśmiechając się i podniósł Daisy na ręce. - Mam coś dla was - odstawił małą i wziął od Abby siatkę ze słodyczami.
Małe od razu się do niej dobrały. Abby w tym czasie udała się do kuchni, by pomóc mamie.
- I jak było? - zapytała mama mieszając jej ulubiony barszcz czerwony.
- Dobrze, byliśmy w galerii, a właśnie możemy zaprosić jeszcze jedną osobę?
- Oczywiście, a kogo? - zapytała mama z zaciekawieniem
- Dziewczynę Louisa - odpowiedziała z uśmiechem
- Dziewczynę? - zdziwiła się - Dlaczego od razu nie przyjechała?
- Bo nie chcieli robić nam dodatkowego kłopotu, ale to już nie ważne, bo mam plan - odpowiedziała po czym prawie wybiegła z kuchni.
Wieczorem leża w łóżku i czytała książkę , gdy usłyszała pukanie do drzwi
- Proszę
- Hej, mogę wejść? - zapytał Lou, uchylając drzwi
- Jasne - odpowiedziała, wstając i odkładając książkę
- Dzwoniłem do El...
- I co? - przerwała mu Abby
- Niestety nie może przyjechać, bo na święta wyjechała do rodziny, ale... dziękuje - uśmiechnął się
- Za co? - zapytała zdziwiona
- Za starania i za pomoc w wybraniu pierścionka
- Nie ma za co i przykro mi, że nie może przyjechać - uśmiechnęła się pocieszająco
- Jak kocha to poczeka - powiedział Lou, po czym oboje zaczęli się śmiać. Rozmawiali jeszcze chwile, a później poszli na kolacje.
Zanim wszyscy się spostrzegli nastały święta.
24 grudnia od rana każdy zasypał Lou życzeniami, a jego siostry zrobiły mu wielką kartkę urodzinową.
I w takim miłym urodzinowo-świętecznym nastroju zasiedli do obiadu.
Po deserze przyszedł czas na urodzinowe prezenty. Każdy już obdarował Lou, została tylko Abby
- Ja za chwile wracam - powiedziała po czym wyszła z domu. Wróciła po dziesięciu minutach.
- Co tak długo każesz mi czekać? - zaśmiał się Lou otwierając drzwi wejściowe, zamurowało go - Eleanor? - nie mógł uwierzyć - ale jak? skąd? kiedy?
- No to mój prezent sam złoży życzenia - wtrąciła się Abby wchodząc do domu
- Wszystkiego najlepszego, Lou - powiedziała brunetką, przytulając go
- Dziękuje, ale... dobra tego się nie spodziewałem - odpowiedział wciąż oszołomiony - Wejdź do środka.
Potem Louis przedstawił dziewczynę rodzinie Abby. Po wspólnym wypiciu kawy i zjedzeniu ciasta Lou i El udali się na spacer.
- Abby, bardzo ci dziękuje za zorganizowanie tego wszystkiego dawno nie widziałam Lou takiego szczęśliwego - powiedziała mama szatyna, wkładając naczynia do zmywarki.
- Nie ma za co, bez pani pomocy i tak, by nie wyszło - uśmiechnęła się.
Wieczorem po wspólnej kolacji każdy udał się do swojego pokoju. Abby jeszcze sprzątała w kuchni. gdy skończyła i poszła do swojego pokoju. Na drzwiach znalazła
przyklejoną kartkę z napisem " Dziękuje", uśmiechnęła się do siebie. Wzięła piżamę i poszła się wykąpać. Kąpiel nie trwała długo, bo źle się poczuła i szybko pomimo bólu głowy udała się spać.
Ze snu wybudził ja głos wypowiadający jej imię. Otworzyła powoli oczy, w pokoju nadal panowała noc podniosła się i zauważyła Louis klęczącego przy jej łóżku
- Lou? Co ty tutaj robisz? I która jest godzina?
-Hej, wybacz, że cię budzę, ale możemy pogadać?


~~~~~~

no to by było na tyle
kiedy następna jeszcze nie wiem
BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE!!! (nawet negatywne)

Pozdrawiam i dziękuje za przeczytanie :3


Rena =^.^=

piątek, 21 grudnia 2012

Opo z Lou cz. 2

Hejo
wstawiam drugą część opo z Lou
mam nadzieję, że  pod tym postem znajdę chociaż jeden komentarz ( nawet negatywny)
nie bójcie się, nie gryzę ( no może nieraz ale nie mocno ^^)
nie przedłużam
zapraszam do czytania :3


~~~~
- No dobrze, to kurs do jubilera - zaśmiała się dziewczyna. W sklepie jubilerskim było paru klientów, choć w większości tylko gapie. Od razu gdy przekroczyli wejście,
podeszła do nich ekspedientka.
- Mogę w czymś pomóc? - zaoferowała
- Tak, szukamy pierścionka - odpowiedział Lou
- W takim razie proszę za mną - wskazała na dużo gablotę po prawej. - Jaki to ma być pierścionek? Damski, męski, obrączki...zaręczynowy? - Lou chwilę milczał, po czym
z uśmiechem powiedział .
- Zaręczynowy -ekspedientka słysząc odpowiedź tylko się uśmiechnęła
- To jest nasza najnowsza kolekcja - wskazała czarną podstawkę z pierścionkami. Pierwszym, który wpadł w oko Lou, był złoty pierścionek z przodu ze złotym serduszkiem
i diamencikiem. Od razu poprosił o pokazanie.
- Mogłabyś przymierzyć bo chce zobaczyć jak wygląda na ręce - zwrócił się do Abby. Dziewczyna zdjęła rękawiczkę i podała rękę. Szatyn on razu założył pierścionek na
palec serdeczny - I co myślisz? - zapytał oglądając dłoń
- Bardzo ładny - odpowiedziała zgodnie z prawdą
- W takim razie poprosimy ten pierścionek - powiedział z uśmiechem do ekspedientki. Gdy Lou już zapłacił i odebrał torebkę z zapakowanym pierścionkiem, kasjerka dodała:
- Idealnie do siebie pasujecie - Na te słowa Abby o mało nie wybuchła śmiechem, a Lou stał trochę zmieszany. Dziewczyna widząc to
podeszła do niego łapiąc go pod ramie i ciągnąc do wyjścia
- No chodź, kochanie - zażartowała. Gdy wyszli ze sklepu od razu go puściła - Wszystko dobrze?- zapytała
- Tak - odpowiedział po chwili z uśmiechem. Poszli jeszcze tylko do spożywczego kupić słodycze dla młodszych sióstr Lou i wracali do domu. Gdy jechali samochodem znów
wymieniali się informacjami
- Kiedy dasz jej pierścionek? - zapytała Abby
- Chciałem w święta, ale przyjechałem tutaj, a ona została w Londynie - odpowiedział, a w jego głosie można było wyczuć smutek.
- Dlaczego nie przyjechała z tobą?
- Bo nie chciałem z mamą robić twojej rodzinie dodatkowego kłopotu
- Przecież moja mama na pewno by się zgodziła. Do świąt jeszcze cztery dni jeśli chcesz to zaproś ją - powiedziała z uśmiechem Abby.
- Na pewno to żaden kłopot? - zapytał, dziewczyna szybko pokiwała głową dając znak, że wszystko dobrze. Lou bardzo się ucieszył na tę wiadomość.
Gdy wrócili do domu, od progu poczuli zapach świątecznych potraw i wypieków.

~~~~

no to by było na tyle naprawdę proszę o komentarze
po prostu CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ
będzie mi bardzo miło :3

dziękuje
Rena =^.^=

niedziela, 16 grudnia 2012

Opo z Lou ; 3

Hejo
tu Rena
wybaczcie, że tak długo nic nie pisałyśmy ale jakoś tak mało czasu ( przynajmniej z mojej strony ^^). Ten bardzo kulturalny (x'D) komentarz chyba dał mi wirtualnego kopa w tyłek i postanowiłam coś wstawić
jest to opo, które będzie miało parę rozdziałów, a koniec zaplanowany jest na 24 grudnia
mam nadzieje, że się spodoba...

- Abby zejdź na dół! - krzyczała z kuchni mama. Posłusznie zeszła
- O co chodzi? - zapytała nalewając sobie ulubionego soku pomarańczowego.
- W tym roku na święta odwiedzi nas moja przyjaciółka z rodziną - powiedziała radośnie mama
- to fajnie ale rozumiem, że skoro mnie wołasz to znaczy, że mam coś zrobić
- och przejrzałaś mnie -zaśmiała się mama - ale nie martw się, nie tak dużo, chodzi po prostu o to, że jeśli będą czegoś potrzebować albo przejść się po mieście, to żebyś
im pomogła
- spoko - zeskoczyła z blatu, na którym siedziała - ale teraz na chwilę wychodzę na zakupy, do zobaczenia - podeszła do mamy i pocałowała ją w policzek
- tylko wróć przed 18 bo chcę, żebyś mi pomogła w kuchni
- dobrze! - krzyknęła jeszcze z korytarza po czym wyszła.
Umówiła się z przyjaciółką w kawiarni na wymianę prezentów, bo ta wyjeżdżała. Po zakończonym spotkaniu udała się jeszcze do kwiaciarni po świeże kwiaty do jadalni
i wróciła do domu. Przed wejściem do domu sprawdziła jeszcze godzinę na telefonie - była 17.42, zdążyła przed czasem. Wchodząc przez furtkę zauważyła stojącego na
podjeździe busa. "Czyżby goście już byli?", pomyślała. Weszła do domu i od progu poczuła cudowny zapach ciasta i kawy, rozebrała się i poszła do salonu.
- Dzień dobry - powiedziała wchodząc do pomieszczenia. Zauważyła wzrok siedmiu par nieznanych oczu.
- O, witaj, Abby - powiedziała mama przychodząc z kuchni - mówiłam ci o gościach - uśmiechnęła się i przedstawiła wszystkich. Trochę się zdziwiła widząc sześć
dziewczyn kontra jeden chłopak. Usiadła razem ze wszystkimi. Po wypiciu kawy i zjedzenia pysznego ciasta Abby wstała mówiąc, że posprząta. Louis, bo tak miał
na imię ten chłopak, zaoferował, że pomoże. Razem zanieśli naczynia do kuchni i poukładali je w zmywarce.
- Mam sprawę - zaczął cicho chłopak. Abby tylko spojrzała na niego. - Jest tutaj gdzieś galeria gdzie mógłbym kupić prezent? - zapytał z uśmiechem
- Mamy nową, dużą galerie na obrzeżach miasta - odpowiedziała. -Jeśli chcesz, mogę pojechać z tobą - zaproponowała z uśmiechem.
- Serio? To super, przyda mi się kobieca ręka... i to dosłownie - dodał ze śmiechem. Poszli do salonu i przekazali dorosłym, że wychodzą. Ubrani w ciepłe kurtki, jako
iż na dworze panowała w pełni zima.
- Autobus, czy pieszo? - zapytała Abby
- A może - pomachał jej kluczykami przed oczami - auto? - dopiero teraz Abby zobaczyła samochód stojący za busem. Pokiwała głową na znak zgody. Podróż zajęła im
ponad pół godziny, przez lód na drodze i pełno śniegu. Ale oni się nie nudzili, wymieniali się informacjami o sobie. Abby dowiedziała się o Lou, że ma 21 lat,
kocha śpiewać, gra na gitarze, lubi pizzę i nienawidzi fasolki po bretońsku. No i kocha kolorowe spodnie rurki i szelki. Trochę trudno było znaleźć miejsce na przepełnionym
parkingu ale po paru minutach się udało.
- Szukasz czegoś specjalnego? - zapytała Abby, wchodząc do budynku
- Tak, prezentu - odpowiedział szatyn z uśmiechem. -Dla dziewczyny - dodał, uprzedzając pytanie Abby.
- A co chciałbyś kupić?
- Pierścionek - odpowiedział


mam nadzieje, że się podobało
a jeśli nie to proszę o szczerość w komentarzach

razem z Andy prosimy o komentarze, bo to naprawdę motywuje i przynajmniej wiemy, że ktoś to czyta

dziękujemy i pozdrawiamy <333

Rena =^.^=

sobota, 8 grudnia 2012

Dziękujemy i Przepraszamy :)

Cześć :)

Dziękujemy za ten tysiąc wejść. Naprawdę dla nas to coś, serio :)
Przepraszamy również za małą aktywność na blogu, ale z mojej strony (Andy) szkoła i sprawy prywatne nie pozwalają na jakąkolwiek kontynuacje moich opowiadań. 
"Godziny szczęścia" powinnam niedługo wstawić ostatnie części.
Co do drugiego opowiadania, sprawa jest trochę skomplikowana, bo chcę się wyrobić z ilością do końca tego roku :)
Piszę już kolejne opowiadanie... Tym razem będzie niespodzianka, ale powiem tyle, że oprócz 1D i głównej bohaterki będzie wiele osób z ich najbliższego otoczenia :) 

Z mojej strony, jeszcze raz dziękuję i przepraszam :)

Andy xx