niedziela, 31 marca 2013

WiElKaNoC

Hejka
dawno mnie nie było
ale ostatnio w ogóle nie mam weny i nie wiem czy będę coś jeszcze wstawiać, bo te notki i tak są lipne
to napisałam dzięki Agacie ;*
mam nadzieje, ż wam się spodoba ^^


a tak w ogóle to życzę wam Wesołego Alleluja!
mam nadzieje, że zajączek dopisał xD

a teraz notka
miłego czytania ( o ile to w ogóle możliwe ^^'')
~~~~




Razem z rodzicami i swoją młodszą siostrą wyjechaliście na święta do rodziny. Po trzech godzinach jazdy byliście na miejscu. Przywitaliście się dziadkami i wypiliście wspólnie kawę. Obiad miał być za trzy godziny więc zaproponowałaś, że zabierzesz siostrę do galerii, gdzie zorganizowany został wielkanocny jarmark dla dzieci z wieloma zabawami i konkursami.
 Droga zajęła wam piętnaście minut gdy tylko tam dotarłyście twoja siostra od razu rzuciła się na wielką maskotkę w kształcie zajączka wielkanocnego.
- Hej, kotku spokojnie – podbiegłaś do swojej siostry i delikatnie odsunęłaś ją od pluszaka
-Nic się nie stało, po to tutaj są te zabawki – usłyszałaś głos za sobą. Szybko podniosłaś się i odwróciłaś do rozmówcy . Okazało się, że za tobą stoi nieziemsko przystojny, brązowooki chłopak w … - mimowolnie zachichotałaś – Tak, tak śmiej się – powiedział z uśmiechem
- Nie o to mi chodziło, to znaczy  no o ten strój zajączka i… te uszka, ale to nie jest śmieszne, bardziej słodkie – tłumaczyłaś się próbując ukryć rumieńce – Przepraszam…
- Ale za co? – zapytał zdziwiony
- Chyba nie powinnam tak mówić i w ogóle…
- Nic się nie stało – zaśmiał się – Tak, w ogóle jestem Zayn
- [T.I] – odpowiedziałaś z uśmiechem
- Może masz ochotę na kawę?
- hmm bardzo chętnie, ale musze pilnować siostry
- Zostaw ja tutaj, nic się jej nie stanie, będzie pod stałą opieką – powiedział z uśmiechem
- No dobrze – zgodziłaś się
- Tylko jakbyś mogła to poczekaj chwilę, pójdę się przebrać. No chyba, że umówisz się z zajączkiem wielkanocnym – oboje zaczęliście się śmiać.  
Po dziesięciu minutach siedzieliście w kawiarni popijając duże Latte i rozmawiając o sobie, o swoich pasjach. Okazało się, ze bardzo wiele was łączy, i że oboje przyjechaliście tutaj do rodziny, a on gratis został wkopany w prace w galerii. Największym zaskoczeniem było to, że tak naprawdę pochodzicie z tego samego miasta, tylko jeszcze nigdy wcześniej się nie spotkaliście. Czas wam bardzo szybko zleciał i jarmark dobiegł końca. Zayn odprowadził was pod sam dom, a twoją siostrę nawet przyniósł na barana, ponieważ była tak zmęczona po zabawach, że zasnęła w połowie drogi.
- Dziękuje – powiedziałaś zabierając małą
- Nie ma za co – odpowiedział z uśmiechem – A tak w ogóle czym wracasz do domu?
- Autem, a co? – zapytałaś zdziwiona
- Tak się pytam, bo ja wracam pociągiem, bo moi rodzice już dawno pojechali
- A może wejdziesz na obiad i wrócisz z nami autem? Moi rodzice na pewno nie będą mieli nic przeciwko
- Ale mi tak głupio…
- Och nie marudź tylko właź – powiedziałaś ze śmiechem wpychając go przez furtkę.
Tak jak przypuszczałaś twoja rodzina od razu go polubiła. A zwłaszcza twoja siostra, która prawie cały obiad przesiedziała mu na kolanach.
Wieczorem pora była wracać, pożegnaliście się z wszystkimi i odjechaliście.
Byłaś już dość zmęczona i nawet nie zorientowałaś się, że zasnęłaś wtulona w ramie Zayna.
Obudziłaś się dopiero , gdy poczułaś jak ktoś gładzi cie po policzku
-Księżniczko, kareta jest już na miejscu – szepnął brunet. Oboje wysiedliście pod jego domem i pomogłaś mu wypakować jego plecak z bagażnika. Zorientowałaś się, że mieszka on niedaleko ciebie, a do głowy wpadł ci pewien pomysł
- My z Zaynem pójdziemy jeszcze na spacer jakby co mam telefon – uśmiechnęłaś się do rodziców
- Dobrze, tylko uważajcie na siebie – powiedziała mama
Była już dwudziesta pierwsza, a niebo mieniło się od miliona gwiazd. Czułaś się szczęśliwa, gdy idąc z Zaynem za rękę miałaś wrażenie otaczającego cię bezpieczeństwa spowodowanego  miłością. W tym momencie niepotrzebne były wam słowa. Szliście właśnie przez park, gdy Zayn nagle się zatrzymał. Odwróciłaś się i nagle poczułaś wielkie gorąco, dochodzące z ust bruneta, które właśnie łączyły się z twoimi w namiętnym  pocałunku. Poczułaś jak nogi uginają się pod tobą z tej wielkiej rozkoszy lecz silna ręka trzymała cie w pasie i nie pozwalała upaść. To było najcudowniejsze uczucie jakie w życiu czułaś. Gdy wasze usta się rozłączyły, a zamglony wzrok odnalazł drugie oczy usłyszałaś coś magicznego, coś jak zaklęcie na całe zło życia – czar złożony w dwóch pięknych słowach
- Kocham Cie – szepnął Zayn
- Ja ciebie też – odpowiedziałaś wpijając się w jego usta.
To z pewnością była twoja najlepsza „Wielkanoc”.

~~~~
no i to by było na tyle
mam nadzieje, że się podobało ^^

dziękuje i pozdrawiam

ReNa =^.^=

środa, 13 marca 2013

5000 !

Hejka
jest mi bardzo miło, że tę stronę odwiedziło już ponad 5000 osób !!!
Dziękuje Wam wszystkim i każdemu z osobna  ;*





Rena  =^.^=

niedziela, 3 marca 2013

Harry

oto nowy imagin z Harry'm
napisany już dawno

ale dziś dokończony i poprawiony
miłego czytania i mam nadzieje, że się wam spodoba
proszę o komentarze :)

~~~~


Znów to samo, ten ból gdy inni cię unikają, a ty nie masz pojęcia co zrobiłaś źle...

Powrót do przeszłości, chciałaś już dawno o tym zapomnieć, ale to wraca, a za każdym razem boli bardziej...

Znów słyszysz głosy naśmiewające się z ciebie, mijające cię osoby, patrzące na ciebie z góry...

Wbiegłaś do swojego mieszkania, nie mogłaś już więcej powstrzymać kapiących łez, oparłaś się o drzwi wejściowe i zsunęłaś się na podłogę. Dlaczego to spotyka zawsze ciebie?

Nie obchodziło cię, że urwałaś się z połowy lekcji, musiałaś teraz być sama. Samotność pomagała ci się uspokoić, może to dlatego, że ona jedyna cię nie opuściła. Jedyna pozostała, gdy wszyscy inni już dawno się odwrócili.

Zauważyłaś swojego kota idącego powoli z salonu, zawołałaś go skinieniem dłoni. Ułożył się na twoich kolanach. Zawsze gdy było ci smutno głaskałaś go, a jego ciche pomrukiwanie uspokajało cię.

Siedziałaś tak ponad godzinę

- Widzisz, a jednak stara panna z kotami- powiedziałaś szeptem

Od płaczu rozbolała cię głowa. Wstałaś powoli biorąc kotka na ręce, poszliście do kuchni po tabletkę i ciepłą herbatę. Usiadłaś w salonie i włączyłaś telewizję, jak zwykle nic ciekawego. Otuliłaś się kocem i zasnęłaś.

Obudziłaś się około północy, nie mając pomysłu na nic włączyłaś komputer. Jak zawsze sprawdziłaś facebooka – dziesięć nieprzeczytanych wiadomości, wszystkie od Harry'ego. Pytał co się stało, dlaczego wróciłaś do domu?

"Nic mi nie jest po prostu rozbolała mnie głowa" odpisałaś mając nadzieję, że uwierzy. Nadzieja matką głupich czyż nie?

"Kłamiesz!" - Skąd on to wiedział?

"Nieprawda" - odpowiedziałaś

"Skoro tak, to mi otwórz" - przeczytałaś i już chciałaś odpowiedzieć, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi. Z niedowierzaniem poszłaś otworzyć, to był on...

-Harry?

-Nie kłam, coś się stało, wiem to. I masz mi powiedzieć co - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Otworzyłaś szerzej drzwi i wpuściłaś go do środka.

- Kawa? Herbata?

- Poproszę prawdę - odpowiedział, wiedziałaś, że dalsze okłamywanie go i tak nie pomoże. Usiedliście w salonie. Opowiedziałaś mu wszystko, to co skrywałaś w sercu od zawsze i nigdy nie chciałaś ujawnić. Po prostu rozkleiłaś się, łzy znów zaczęły kapać. Teraz wiedział już o wszystkim, o tym że nie masz nikogo, komu możesz się zwierzyć, że ludzie wyśmiewają cie na każdym kroku.

- Jestem beznadziejna - wyszeptałaś przez łzy

- Nie waż się tak więcej mówić! To ludzie są głupi, że się tak zachowują. Jak można po tylu latach przyjaźni po prostu się od kogoś odwrócić i zostawić go samego? - jego słowa były wielką otuchą, czułaś jakbyś nie miała już siły na nic - Już zapomnij o tym, już nikt cie nie skrzywdzi - byłaś mu wdzięczna za pomoc, za wsparcie, za to, że po prostu był. - Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada - dotknął chłodną dłonią twojego policzka - Masz gorączkę?

- Nie nic mi nie jest, to przez łzy - próbowałaś się uśmiechnąć, aby poprzeć swoje słowa, nagle poczułaś, że jest ci słabo, wszystko robiło się czarne. Zemdlałaś.

Zaczęłaś się budzić, delikatnie podniosłaś się i rozejrzałaś po pomieszczeniu. Szare ściany, czarne dodatki, czarna, satynowa pościel - to twój pokój. Spojrzałaś na łóżko, Harry spał siedząc na podłodze i opierając się o materac. W tym momencie zaczął się budzić

- Nic ci nie jest? - zapytał  - Martwiłem się, długo się nie budziłaś - dodał siadając obok ciebie.

- Tak wszystko dobrze, dziękuje

- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? Przecież wiesz, że bym cię wysłuchał - powiedział patrząc ci prosto w oczy - tonęłaś w tej zieleni

- Bo nie chciałam nikogo martwić, a zwłaszcza ciebie, bo.. -spuściłaś wzrok - bo bałam się, że cię stracę - odpowiedziałaś ze smutkiem

- [T.I] jesteś dla mnie najważniejsza! Zrobię wszystko, aby nikt już cię więcej nie skrzywdził - to wyznanie cię zszokowało, nie myślałaś, że jesteś dla niego tak ważna. Z całej siły go przytuliłaś ciągnąc w swoją stronę tak, że wylądowaliście na poduszkach. Loczek uniósł się delikatnie tak, że wasze twarze dzieliły centymetry. Spojrzeliście sobie w oczy i wtedy oboje to poczuliście - to uczucie, które przerodziło się w miłość. Harry powoli zbliżył się do ciebie, po czym złączył wasze usta w namiętnym pocałunku. Wplotłaś dłoń w jego loki pogłębiając pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliście oboje mieliście rumieńce. Dałaś znak zielonookiemu by się obok ciebie położył. Wtuliłaś się w jego tors i otulona jego zapachem zasnęłaś. Usłyszałaś jeszcze tylko ciche "Kocham Cię" połączone z delikatnym muśnięciem twojego zarumienionego policzka.

- Ja ciebie też - wyszeptałaś mocniej się wtulając. Nigdy nie byłaś tak szczęśliwa.

czwartek, 21 lutego 2013

Notka pożegnalna!

Cześć wam. Tutaj Agata, czyli wasza Andy. Aktualnie Aggs.
Nie wchodziłam już tu cholernie długo, nic nie dodaje. Pora na odejście. Teraz mam na głowie inne blogi i ten muszę zostawić. :)

Zostawiam was z Reną. Ona dodaje przynajmniej.

Pożegnalne dla was :)
Do widzenia ludzie x.

środa, 20 lutego 2013

Konkursowo z Harry'm

hejka

ostatnio wena mnie troszku nie odstępuję przez co mam milion pomysłów na sekundę i staram się pisać w każdej wolnej chwili

mam nadzieje, że wam się spodoba
miłego czytania :3

~~~~


„Co ja tutaj robię? Konkurs recytatorski? Przecież ja nawet nie umiem recytować…” myślałaś, siedząc zdenerwowana na sali. Właśnie prezentowali się uczniowie szkół podstawowych. Gdyby nie przyjaciółka siedząca obok ciebie to już dawno byś stąd poszła. Trema zżerała cię od środka, bałaś się, że zapomnisz tekstu, przewrócisz się, albo coś jeszcze gorszego. Gdy wszyscy z tej kategorii już się zaprezentowali jury zarządziło krótką przerwę. Poszłaś do automatu po coś do picia. Wzięłaś gorącą czekoladę po czym odwróciłaś się z zamiarem wrócenia na sale, gdy ktoś na ciebie wpadł, a cały twój napój wylądował na twojej sukience.

- Przepraszam, przepraszam to naprawdę niechcący – usłyszałaś męski głos. Byłaś wściekła, a złość wręcz kipiała z ciebie już miałaś się wydrzeć na owego niezdarę, gdy podniosłaś głowę a głos zamarł w twoim gardle. Przed tobą stał nieziemsko przystojny brunet z magicznymi, zielonymi oczami.  – Nic ci nie jest? –chłopak  wyrwał cię z zamyślenia  

- Nie, nic mi nie jest, tylko trochę parzy – odpowiedziałaś z uśmiechem. Chłopak  podał ci chusteczki abyś mogła wytrzeć plamę. Niestety ale na szarej sukience został bardzo widoczny, brązowy ślad.

- Masz może coś na przebranie?

- Tak mam w torbie, więc może pójdę się przebrać zanim skończy się przerwa – uśmiechnęłaś się

- Dobrze, jeszcze raz przepraszam i zapłacę za pralnie – powiedział chłopak

- Nie trzeba, poradzę sobie – odpowiedziałaś. W tym czasie podszedł do was jakiś chłopak

- Harry musimy już iść – powiedział przybysz

- Ale… - zaczął brunet patrząc na ciebie

- Idź ja sobie poradzę , dziękuje – uśmiechnęłaś się. Chłopak chwile się wahał ale poszedł powtarzając jeszcze „przepraszam”.

Udałaś się do łazienki, na szczęście miałaś ciuchy na zmianę. Przebrałaś się i wróciłaś na sale. Przyjaciółka spojrzała na ciebie, zdziwiona. Wytłumaczyłaś jej co się stało. Oczywiście nie obeszło się bez jej śmiechu. Dzięki temu zdarzeniu udało ci się trochę rozluźnić i nie czułaś już takiej tremy, Uczniów gimnazjum było bardzo mało dlatego twoja kolej przyszła szybciej niż się spodziewałaś . Gdy wywołali twoje nazwisko udałaś się na scenę. Stanęłaś przodem do publiki, gdy nagle coś przykuło twój wzrok – ten chłopak, który właśnie wszedł na salę. Szybko wróciłaś myślami i zaczęłaś recytować swój wiersz, parę razy zerkałaś na bruneta, który wydawał się nie odrywać od ciebie oczu.  Wiersz dobiegł końca, ukłoniłaś się i zeszłaś ze sceny. Odebrałaś dyplom i udałaś się na swoje miejsce. Do końca konkursu czułaś na sobie jego wzrok. Gdy wszyscy już się zaprezentowali jury zarządziło następną przerwę, na której się naradzą kto zwyciężył. Razem z koleżanką poszłyście na korytarz trochę się przejść.

- Śliczny głos – usłyszałaś za plecami, odwróciłaś się i zobaczyłaś tego chłopaka

- Nieprawda ale dziękuje – odpowiedziałaś z uśmiechem

- Prawda, prawda – odwzajemnił uśmiech – a może wyrecytujesz mi coś jeszcze?

-  No chyba nie teraz

- Może nie teraz, ale na przykład w sobotę?

- hmmm kusząca propozycja i już chyba nawet wiem, jaki będzie nosił tytuł ten wiersz – uśmiechnęłaś się – „zakochałam się „

- Nie mogę się doczekać, aż go usłyszę – odpowiedział. Wymieniliście się numerami po czym wróciliście na sale, gdzie ogłaszali wyniki.

Po wszystkim wyszliście z sali niestety brunet się śpieszył. Poczułaś jak tylko musnął cię w policzek i wyszeptał „do zobaczenia”.

Może i nie wygrałaś konkursu, ale z pewnością nigdy nie zapomnisz tego konkursu. Nie ty jedna.
 
~~~~
 
mam nadzieje, że się podobało
 
dziękuje za bardzo motywujące mnie komentarze :3
 
dziękuje
Rena =^.^=

niedziela, 17 lutego 2013

U Fryzjera

Hejka
oto nowy one-shot tym razem możecie wybrać sobie z kim go  chcecie :3
mam nadzieje, że wam się spodoba

~~~~


Pewnego dnia dostałaś zaproszenie na wesele swojej kuzynki, która mieszka w Londynie. Bardzo się ucieszyłaś, bo zawsze chciałaś zwiedzić to miasto.

 Nadszedł upragniony przez ciebie weekend.  Wcześnie rano wstałaś, spakowałaś ostatnie rzeczy i wyruszyłaś na lotnisko. Po trzech godzinach byłaś już na miejscu. Odebrała cię ciocia i zawiozła do domu w samym centrum Londynu.

- Tutaj w pobliżu nie powinnaś się zgubić, więc możesz spokojnie wszędzie wychodzić  - powiedziała ciocia dając ci zapasowe klucze i kartkę z adresem  – o 10 masz umówioną wizytę u fryzjera - dodała wychodząc.  Spojrzałaś na zegarek, była 8.02 więc miałaś dużo czasu. Przebrałaś się i poszłaś na krótki spacer po okolicy.  Ulice były chyba gorsze niż sobie wyobrażałaś, dużo śmieci, pełno spalin i wciąż gdzieś śpieszący się ludzie.  Po drodze weszłaś do cukierni, z pewnością to był jeden z najlepszych pączków jakie w życiu jadłaś.  Do fryzjera dotarłaś akurat na czas. Podeszłaś do lady, za którą stał   przystojny chłopak

- Dzień dobry, byłam umówiona  – powiedziałaś uśmiechając się

- Hej, szkoda, że nie ze mną – odpowiedział, odwzajemniając uśmiech. – Nazwisko? – podałaś mu swoje dane – Zgadza się na godzinę 10.  Czyżby specjalna okazja?

- Tak, ślub kuzynki

- O to szczególna fryzura musi być , chociaż patrząc na te włosy – dotknął pasma twoich włosów – to każda fryzura będzie niesamowita – uśmiechnął się. Czułaś, ze mimowolnie się rumienisz.

- Dziękuje – odpowiedziałaś

- Szkoda, że nie jestem fryzjerem, zajmować się takimi włosami  – uśmiechnął się

- Zawsze możesz zostać 

- Oj chyba nie,  bo jedyne co umiem to rozczesać włosy – uśmiechnął się.  Nagle usłyszeliście jak ktoś woła z sąsiedniego pokoju  - poczekaj sekundę, zaraz wracam  - udał się w stronę skąd dobiegał głos.  Niedługo potem wrócił – Bardzo ci się spieszy?

- Nie,  wesele jest dopiero o 15…

- To mogłabyś chwile poczekać,  bo się trochę przedłużyło

- Nie ma problemu – uśmiechnęłaś się  

- To może chodź usiądziemy. Chcesz coś do picia? – zaproponował

- Nie dziękuje – powiedziałaś po czym udałaś się za nim do pokoju obok. W pomieszczeniu znajdowały się dwie sofy i stolik do kawy, na którym leżały magazyny z fryzurami.  Usiedliście na jednej  z kanap.

- Czemu nie chcesz zostać fryzjerem? – zapytałaś

-  Nie wiem, tak naprawdę nigdy nie próbowałem – zaśmiał się

- No to… – sięgnęłaś do torebki wyciągając szczotkę – może spróbujesz? – zapytałaś podając mu przedmiot

- Ale robisz to na własną odpowiedzialność – uśmiechnął się, dając ci znak, abyś się odwróciła.  Usiadłaś tyłem do niego, a on zaczął rozczesywać twoje włosy. Uwielbiałaś, gdy ktoś je dotyka – zamieniałaś się wtedy w małego kotka, domagającego się pieszczot.

- Mruczysz? – zapytał z uśmiechem
- Po prostu uwielbiam, gdy ktoś bawi się moimi włosami . –uśmiechnęłaś się - A tak w ogóle to pracujesz tutaj?

- Powiedzmy, to salon moich rodziców, a w weekendy zawsze im pomagam.

- To dlatego masz dobrą rękę do włosów.  To może teraz coś trudniejszego? – zapytałaś odwracając się i podając mu gumki do włosów – Warkoczyk?

- Mogę spróbować, ale musisz pomóc – zaśmiał się. Wzięłaś pasemko swoich włosów i zaczęłaś układać z niego warkoczyk. – Dobra chyba podołam – powiedział sam zbierając twoje włosy. Po kilku „próbnych” warkoczykach udało mu się zrobić dwa równe warkocze. Odwróciłaś się do niego gładząc warkocze. 

- Jak na pierwszy raz to całkiem nieźle – powiedziałaś

-  Dziękuje, a tak w ogóle to słodko wyglądasz w warkoczykach – powiedział gładząc dłonią najpierw warkocz, a potem  twój policzek

- Słodko?  - uśmiechnęłaś się, czując jak  twoje policzka stają się czerwone 

- Yhym – przybliżył się i złożył na twoich ustach pocałunek.  – Znowu mruczysz – uśmiechnął się

- Zdarza się – odpowiedziałaś z uśmiechem, całując go.
 
~~~~
mam nadzieje, że się podobało

dziękuje pewnej osobie  za wielką motywacje i wiarę w moją umiejętność pisania :)

dziękuje
Rena =^.^=

 

czwartek, 14 lutego 2013

Opo z Lou cz.5

Hejka
oto kolejna część opo

można powiedzieć, że zadedykowana pewnej osobie, która ciągle się jej domaga xD
więc proszę:

~~~~

Po kilku minutach karetka była już pod domem. Lekarze zdecydowali zabrać ją na obserwację mimo, że jest stan był dobry. Przypuszczają, że zasłabnięcie spowodowane było  chorobą i tym, że tego dnia mało zjadła przez co organizm się osłabił. Wszyscy ne te wieści odetchnęli z ulgą.
Abby gdy się obudziła ujrzała bardzo jasne światło, a potem gdy jej wzrok się przyzwyczaił zobaczyła stojące obok łóżka postacie
- Gdzie ja jestem? - zapytała
- W szpitalu lekarze zabrali cię na obserwacje, ale nie martw się wszystko jest dobrze. - pocieszała ją mama. Abby odwróciła lekko głowę i zobaczyła po drugiej stronie uśmiechniętego Louisa
- Proszę cię nie rób mi tak więcej, bo zejdę na zawał - zaśmiał sie szatyn. Dziewczyna w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła.
- Musimy iść do domu, bo godziny wizyt się skończyły, ale wrócimy tutaj rano - powiedziała mama - śpij dobrze - dodała po czym cmoknęła ją w czoło i razem z resztą opuściła salę.
Abby długo nie mogła zasnąć lecz jej organizm był dość wyczerpany i chcąc czy nie poddała się krainie snów.
Rano gdy się obudziła przy jej łóżku już siedziała mama
- Dzień dobry - powiedziała z uśmiechem, przeciągając sie na poduszce
- Hej, jak się spało?
- Dobrze, dziękuje. A co u reszty?
- Goście godzinę temu mieli samolot do domu, chciałam żeby jeszcze zostali, ale się uparli, że będą tylko przeszkadzać, a ty potrzebujesz wypoczynku - odpowiedziała mama. Abby zrobiło się trochę smutno, że przez nią już wrócili, i że nie miała okazji pogadać z Lou.
----
Następnego dnia, wieczorem Abby była już w domu, wreszcie mogła położyć się w swoim łóżku. Nadal była przygnębiona z powodu wyjazdu. Podeszła do biurka chcąc sięgnąć laptopa, gdy zauważyła kartkę z jej imieniem leżącą na blacie. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać...
"Hej Abby,
mam nadzieje, że już dobrze sie czujesz. Wybacz, że tak szybko wyjechaliśmy ale nie chcieliśmy sprawiać kłopotów. Na dołączonej kartce masz mój numer telefonu i mojego skypa proszę odezwij
się :)
Dziękuje za wszystko.

Lou
PS Serio więcej mnie nie strasz!"
Abby czytając to uśmiechnęła się. Podniosła drugą kartkę, po czym podeszła do łóżka i zabrała komórkę. Szybko napisała SMSa
" Hej Lou, tu Abby. Szkoda, że wyjechaliście, dzięki za troskę już jest wszystko dobrze. Dzisiaj jest już późno, ale jeśli chcesz to jutro możemy porozmawiać na skypie :)". Nie zdążyła nawet odłożyć telefonu, gdy przyszła odpowiedź " Cieszę się, że wszystko dobrze. Widzimy się jutro na skypie. Do zobaczenia i dobranoc ;)" Odpisała tylko "Dobranoc" i udała się spać.
----
Następnego dnia zgodnie z ustaleniami rozmawiali na skypie.

Od tego czasu stali się nie rozłącznymi przyjaciółmi, dosłownie codziennie rozmawiali ze sobą i pisali SMSy. Abby była szczęśliwa, że ma przyjaciela, który zawsze ją wysłucha, pomoże, a do tego rozśmieszy.

Pewnego dnia, gdy została sama w domu usłyszała pukanie do drzwi, podniosła się z sofy i poszła otworzyć. Bardzo się zdziwiła widząc uśmiechającego się przed nią chłopaka
- Hej, ty jesteś Abby? - zapytał z uśmiechem, dziewczyna w odpowiedzi tylko pokiwała głową - Jestem Harry, przyjaciel Lou.


~~~~

mam nadzieje, że się podobało ^^

jeżeli ktoś to czyta, to proszę o komentarze, bo nie wiem czy wstawianie tego ma sens...

Dziękuję

Rena  =^.^=

PS Jako, iż są Walentynki życzę wszystkim szczęścia w miłości :3