piątek, 21 grudnia 2012

Opo z Lou cz. 2

Hejo
wstawiam drugą część opo z Lou
mam nadzieję, że  pod tym postem znajdę chociaż jeden komentarz ( nawet negatywny)
nie bójcie się, nie gryzę ( no może nieraz ale nie mocno ^^)
nie przedłużam
zapraszam do czytania :3


~~~~
- No dobrze, to kurs do jubilera - zaśmiała się dziewczyna. W sklepie jubilerskim było paru klientów, choć w większości tylko gapie. Od razu gdy przekroczyli wejście,
podeszła do nich ekspedientka.
- Mogę w czymś pomóc? - zaoferowała
- Tak, szukamy pierścionka - odpowiedział Lou
- W takim razie proszę za mną - wskazała na dużo gablotę po prawej. - Jaki to ma być pierścionek? Damski, męski, obrączki...zaręczynowy? - Lou chwilę milczał, po czym
z uśmiechem powiedział .
- Zaręczynowy -ekspedientka słysząc odpowiedź tylko się uśmiechnęła
- To jest nasza najnowsza kolekcja - wskazała czarną podstawkę z pierścionkami. Pierwszym, który wpadł w oko Lou, był złoty pierścionek z przodu ze złotym serduszkiem
i diamencikiem. Od razu poprosił o pokazanie.
- Mogłabyś przymierzyć bo chce zobaczyć jak wygląda na ręce - zwrócił się do Abby. Dziewczyna zdjęła rękawiczkę i podała rękę. Szatyn on razu założył pierścionek na
palec serdeczny - I co myślisz? - zapytał oglądając dłoń
- Bardzo ładny - odpowiedziała zgodnie z prawdą
- W takim razie poprosimy ten pierścionek - powiedział z uśmiechem do ekspedientki. Gdy Lou już zapłacił i odebrał torebkę z zapakowanym pierścionkiem, kasjerka dodała:
- Idealnie do siebie pasujecie - Na te słowa Abby o mało nie wybuchła śmiechem, a Lou stał trochę zmieszany. Dziewczyna widząc to
podeszła do niego łapiąc go pod ramie i ciągnąc do wyjścia
- No chodź, kochanie - zażartowała. Gdy wyszli ze sklepu od razu go puściła - Wszystko dobrze?- zapytała
- Tak - odpowiedział po chwili z uśmiechem. Poszli jeszcze tylko do spożywczego kupić słodycze dla młodszych sióstr Lou i wracali do domu. Gdy jechali samochodem znów
wymieniali się informacjami
- Kiedy dasz jej pierścionek? - zapytała Abby
- Chciałem w święta, ale przyjechałem tutaj, a ona została w Londynie - odpowiedział, a w jego głosie można było wyczuć smutek.
- Dlaczego nie przyjechała z tobą?
- Bo nie chciałem z mamą robić twojej rodzinie dodatkowego kłopotu
- Przecież moja mama na pewno by się zgodziła. Do świąt jeszcze cztery dni jeśli chcesz to zaproś ją - powiedziała z uśmiechem Abby.
- Na pewno to żaden kłopot? - zapytał, dziewczyna szybko pokiwała głową dając znak, że wszystko dobrze. Lou bardzo się ucieszył na tę wiadomość.
Gdy wrócili do domu, od progu poczuli zapach świątecznych potraw i wypieków.

~~~~

no to by było na tyle naprawdę proszę o komentarze
po prostu CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ
będzie mi bardzo miło :3

dziękuje
Rena =^.^=

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz