Hejooo
jest mi bardzo miło, że znalazłam chociaż jeden komentarz
dziękuje :3
oto kolejny rozdział
nie wiem kiedy skończę to opo, bo mam wenę na duuuużo więcej
zapraszam do czytania ^^
~~~~
- Jasne siadaj - odpowiedziała trochę zdziwiona. Chłopak posłusznie usiadł - O co chodzi?
- Tak szczerze to nie wiem dlaczego przyszedłem, poczułem potrzebe porozmawiania z kimś, ale nie chciałem, żeby to była El...-mówił cicho - a sam już nie wiem... przepraszam, że cie obudziłem lepiej już pójde - chciał wstać, ale powstrzymała go łapiąc za rękaw koszulki
- Lou jeśli chcesz z kimś pogadać lub potrzebujesz czegoś to bardzo chętnie ci pomogę - uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy
- Pamiętasz to o pierścionku i w ogóle, bo chciałem się wczoraj oświadczyć ale jakoś tak... zwątpiłem - dokończył szeptem
- Zwątpiłeś?
- No jakoś tak wyszło, ja po prostu chyba... boje się...
- Ale czego? - zapytała zdziwiona
- Nie wiem może tego wszystkiego, że niedługo po tym miałbym już żone i zaraz dzieci, i w ogóle. A może tego, że mogłaby się nie zgodzić...
- A to by zabolało - dokończyła za niego Abby - Ale musisz wybrać
- No właśnie... - po tych słowach nastąpiło pare minut ciszy, które dla rozmówców wydawały sie godzinami - Już wiem - przerwał to Lou. Abby podniosła na niego wzrok - Dzisiaj, dzisiaj się jej oświadcze, od dzisiaj będe robił wszystko tak, by potem tego nie żałować! Dzięki za wszystko - podniósł się po czym przytulił Abby - Dzięki - rzucił jeszcze wychodząc.
Abby jeszcze chwile siedziała zastanawiając sie nad słowami Lou "aby potem tego nie żałować"...
-----
Rano obudziła ją mama
- Kotku jedziemy na małą wycieczkę, szykuj się - powiedziała odsuwając zasłony.
- Źle się czuję, mogę zostać w domu? - zapytała
- Co się dzieję? - podeszła do niej i przyłożyła jej dłoń do czoła - masz gorączkę, dobrze śpij dalej, zadzwonię później - cmoknęła ją i wyszła.
Zeszła na dół
- Abby nie jedzie bo się źle czuje - powiedziała
- Nic jej nie jest? -zapytał z troską Lou
- Ma delikatną gorączkę, ale to nic poważnego wystarczy, że dziś zostanie w łóżku - odpowiedziała z uśmiechem.
-----
Abby obudził silny ból głowy i wysoka gorączka. Nie miała nawet siły by wstać, na szczęście mama zostawiła na stoliku nocnym leki. Wzięła tabletki i położyła się. Z trudem udało jej się ponownie zasnąć.
Ponownie obudziło ją pukanie do drzwi. Przebudziła się i ujrzała Lou
- Hejka, jak się czujesz?
- Dobrze - skłamała - jak było na wycieczce? - wymusiła uśmiech
- Dobrze i... odważyłem się
- Oświadczyłeś się?
- Tak - uśmiechnął się
- I?...
- Zgodziła się - odpowiedział pokazując szereg białych zębów
- To świetnie, gratuluje - rzuciła mu się na szyję. Okazało się to nie najlepszym pomysłem, bo zaczęło jej się kręcić w głowie - Lou, możesz zawołać moją mamę? Proszę... - nie zdążyła dokończyć kiedy zrobiło jej si ciemno przed oczami i straciła przytomność.
- Abby, hej Abby! - delikatnie nią wstrząsnął. Przestraszył się gdy nie zareagowała, delikatnie położył ją na łóżku. Po czym zerwał się i pobiegł na dół, wołając.
Mama Abby od razu pobiegła na górę, Lou w tym czasie zadzwonił po pogotowie.
~~~~
nie wiem kiedy kolejny rozdział postaram się jak najszybciej
jeszcze raz dziękuje za komentarz i proszę o następne :3
dziękuje i pozdrawiam
Rena =^.^=
PS Jak plany na Sylwestra?
Ooooo, robi sie ciekawie ;) lookniesz na bloga mojej przyjaciółki? www.merlone128.blogspot.com zarazem ją 1D, bedzie directionerką ;D
OdpowiedzUsuń1. usuńcie to 2. nie będę !
OdpowiedzUsuń