Hejka
wiem, że miałam wczoraj wstawić notkę, ale niestety nie miałam czasu
chociaż widząc ilość komentarzy nikt się o nią nie dopominał, co utwierdza mnie w fakcie, że chyba pora przestać pisać
widzę, że dużo osób odwiedza tę stronę i pewnie czyta te notki, ale nie pozostawia po sobie śladu
może dla was parę słów w komentarzu nic nie znaczy, ale dla mnie to bardzo wiele
tak więc może święta pomogą wam się otworzyć i napisać choć jedno słówko, bardzo proszę :3
jeszcze jedna sprawa organizacyjna
miałam wczoraj skończyć to opo jednak wena poniosła mnie troszku dalej, dlatego będzie miało więcej notek ( jeszcze nie wiem dokładnie ile ) i nie wiem kiedy się skończy
nie zanudzam bardziej
zapraszam do czytania
~~~~
- O już wróciliście? - zapytała mama wyglądając z kuchni.
- Lou! - krzyczały małe podbiegając do brata i wskakując na niego.
- Spokojnie księżniczki, wróciłem - odpowiedział, uśmiechając się i podniósł Daisy na ręce. - Mam coś dla was - odstawił małą i wziął od Abby siatkę ze słodyczami.
Małe od razu się do niej dobrały. Abby w tym czasie udała się do kuchni, by pomóc mamie.
- I jak było? - zapytała mama mieszając jej ulubiony barszcz czerwony.
- Dobrze, byliśmy w galerii, a właśnie możemy zaprosić jeszcze jedną osobę?
- Oczywiście, a kogo? - zapytała mama z zaciekawieniem
- Dziewczynę Louisa - odpowiedziała z uśmiechem
- Dziewczynę? - zdziwiła się - Dlaczego od razu nie przyjechała?
- Bo nie chcieli robić nam dodatkowego kłopotu, ale to już nie ważne, bo mam plan - odpowiedziała po czym prawie wybiegła z kuchni.
Wieczorem leża w łóżku i czytała książkę , gdy usłyszała pukanie do drzwi
- Proszę
- Hej, mogę wejść? - zapytał Lou, uchylając drzwi
- Jasne - odpowiedziała, wstając i odkładając książkę
- Dzwoniłem do El...
- I co? - przerwała mu Abby
- Niestety nie może przyjechać, bo na święta wyjechała do rodziny, ale... dziękuje - uśmiechnął się
- Za co? - zapytała zdziwiona
- Za starania i za pomoc w wybraniu pierścionka
- Nie ma za co i przykro mi, że nie może przyjechać - uśmiechnęła się pocieszająco
- Jak kocha to poczeka - powiedział Lou, po czym oboje zaczęli się śmiać. Rozmawiali jeszcze chwile, a później poszli na kolacje.
Zanim wszyscy się spostrzegli nastały święta.
24 grudnia od rana każdy zasypał Lou życzeniami, a jego siostry zrobiły mu wielką kartkę urodzinową.
I w takim miłym urodzinowo-świętecznym nastroju zasiedli do obiadu.
Po deserze przyszedł czas na urodzinowe prezenty. Każdy już obdarował Lou, została tylko Abby
- Ja za chwile wracam - powiedziała po czym wyszła z domu. Wróciła po dziesięciu minutach.
- Co tak długo każesz mi czekać? - zaśmiał się Lou otwierając drzwi wejściowe, zamurowało go - Eleanor? - nie mógł uwierzyć - ale jak? skąd? kiedy?
- No to mój prezent sam złoży życzenia - wtrąciła się Abby wchodząc do domu
- Wszystkiego najlepszego, Lou - powiedziała brunetką, przytulając go
- Dziękuje, ale... dobra tego się nie spodziewałem - odpowiedział wciąż oszołomiony - Wejdź do środka.
Potem Louis przedstawił dziewczynę rodzinie Abby. Po wspólnym wypiciu kawy i zjedzeniu ciasta Lou i El udali się na spacer.
- Abby, bardzo ci dziękuje za zorganizowanie tego wszystkiego dawno nie widziałam Lou takiego szczęśliwego - powiedziała mama szatyna, wkładając naczynia do zmywarki.
- Nie ma za co, bez pani pomocy i tak, by nie wyszło - uśmiechnęła się.
Wieczorem po wspólnej kolacji każdy udał się do swojego pokoju. Abby jeszcze sprzątała w kuchni. gdy skończyła i poszła do swojego pokoju. Na drzwiach znalazła
przyklejoną kartkę z napisem " Dziękuje", uśmiechnęła się do siebie. Wzięła piżamę i poszła się wykąpać. Kąpiel nie trwała długo, bo źle się poczuła i szybko pomimo bólu głowy udała się spać.
Ze snu wybudził ja głos wypowiadający jej imię. Otworzyła powoli oczy, w pokoju nadal panowała noc podniosła się i zauważyła Louis klęczącego przy jej łóżku
- Lou? Co ty tutaj robisz? I która jest godzina?
-Hej, wybacz, że cię budzę, ale możemy pogadać?
~~~~~~
no to by było na tyle
kiedy następna jeszcze nie wiem
BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE!!! (nawet negatywne)
Pozdrawiam i dziękuje za przeczytanie :3
Rena =^.^=
Next please...
OdpowiedzUsuń