niedziela, 11 listopada 2012

Boję się Zayn :) - imagin x

Od dziesięciu lat mieszkasz w małym, spokojnym miasteczku. Macie tylko jeden sklep, który należy do twojej mamy. Mimo, że to naprawdę ciche miejsce i wydające się leżeć na zupełnym odludziu do wielkich miast macie tylko dwadzieścia minut drogi samochodem. Tutaj każdy zna każdego, ponieważ mieszka tutaj tylko około sześćdziesięciu osób. Pewnego dnia do sklepu, w którym na czas wakacji pomagasz przyszła jakaś kobieta, której nigdy wcześniej nie spotkałaś
- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? – zapytałaś z uśmiechem
- Dzień dobry, szukam domu sołtysa – odpowiedziała
- sołtys mieszka na ulicy obok, jak wyjdzie Pani ze sklepu to w lewo do skrzyżowania i tam znów w lewo, dom numer 16
- Dziękuje bardzo, bo dopiero się tutaj wprowadziliśmy i nikogo jeszcze nie znamy
- Zawsze służę pomocą, gdyby nie było mnie w sklepie to będę w domu za sklepem - zaproponowałaś z uśmiechem
- Dziękuje bardzo, będę pamiętać – podziękowała, kupiła jeszcze wodę i ciastka i wyszła. Na dworze było szaro mimo, że była dopiero 13.20, no ale co się dziwić w połowie listopada. Dzisiaj pracowałaś, aż do zamknięcia, czyli do 20.00, ponieważ twoi rodzice wyjechali w odwiedziny do rodziny na weekend. Tylko o 17.00 odwiedziła cię twoja sześcioletnia siostra Lily, a potem poszła do domu. Gdy zamykałaś sklep zaczął mocno padać deszcz, pobiegłaś do domu a na dworze rozszalała się burza i bardzo silny wiatr, który prawie łamał drzewa. Zrobiłaś sobie ciepłą herbatę i poszłaś do pokoju siostry, gdy tam dotarłaś zapukałaś, ale nie otrzymałaś odpowiedzi, więc weszłaś do środka – nie było jej. Przestraszyłaś się, bo wiesz, że ona bardzo boi się burzy, a ta na dworze sprawiała, że krzesła latały po ogródku. Zeszłaś na dół myśląc, co zrobić. Odchodziłaś już od zmysłów, gdy rozległ się dzwonek pobiegłaś do drzwi. Gdy je otworzyłaś zobaczyłaś jakiegoś chłopaka trzymającego na rękach płaczącą Lily.
- Znalazłem ją płaczącą w parku, więc przyprowadziłem ja do domu – powiedział
- O dziękuję, boże tak się martwiłam – wpuściłaś go do domu i wzięłaś od niego małą – proszę wejdź do środka jesteś cały mokry i pewnie jest ci zimno – spojrzałaś na jego mokrą bluzkę na krótki rękaw i kurtkę, która teraz ogrzewała Lily.
- Ale ja nie chce przeszkadzać
- Nie proszę wejdź do salonu, a ja przyniosę ręczniki – wprowadziłaś go do dużego pokoju, gdzie na fotelu posadziłaś szlochającą siostrę – Już Lily spokojnie, przyniosę ci ręcznik dobrze? – w odpowiedzi tylko pokiwała głową – Proszę usiądź – wskazałaś brązowookiemu sofę – Zaraz wracam – poszłaś do góry i z szafki w łazience wyciągnęłaś ręczniki, po czym wróciłaś na dół. Gdy wracałaś usłyszałaś jak burza uderza w pobliskie drzewa, wchodząc do salonu zobaczyłaś płaczącą Lily wtuloną w tors Zayna
- Przepraszam za nią, ale ona naprawdę bardzo boi się burz y
- Nic nie szkodzi – odpowiedział głaszcząc Lily po włosach. Podałaś mu ręcznik, a sama zaczęłaś wycierać małą. Gdy skończyłaś zwróciłaś się do Zayna
- Jeśli chcesz mogę przynieść ci jakąś koszulkę taty
- nie chce nadużywać twojej gościnności – odpowiedział z uśmiechem
- Ale to żaden problem – powiedziałaś, po czym pobiegłaś na górę, chwile później wróciłaś z czarną koszulką – chcesz herbaty? – zapytałaś podając mu bluzkę
- Chętnie – odpowiedział biorąc koszulkę – i dziękuje
- Łazienka jest tam – wskazałaś na ciemne drzwi na końcu holu – ja idę zrobić herbatę - poszłaś do kuchni. Gdy wróciłaś Zayn już siedział w salonie i rozmawiał z twoja siostrą. Podeszłaś i podałaś mu kubek
- Dziękuję - zabrał kubek – tak w ogóle to jestem Zayn – powiedział z uśmiechem
- A ja [T.I.] – odpowiedziałaś, siadając obok Lily, która was dzieliła.
- Zaaaayn przeczytasz mi dobranockę? – zapytała słodko Lily. Brązowooki zaczął się śmiać.
- No dobrze to przynieś książkę
- Ale ja wole w łóżku! – Zayn spojrzał na ciebie próbując znów się nie roześmiać, a ty z rozbawieniem tylko wzruszyłaś ramionami.
- Lily ale twoje łóżko jest za małe, żeby zmieściły się tam dwie osoby – powiedziałaś
- A to jak jej zawsze czytasz? – zapytał z zaciekawienie Zayn
- Śpi u mnie – odpowiedziałaś z uśmiechem
- To u [ T.I]! – krzyknęła mała łapiąc jedną ręką ciebie z drugą Zayna i ciągnąc na górę zatrzymała się dopiero pod twoimi drzwiami. Zawiesiła się na klamce, a drzwi się otworzyły ukazując twój szary pokój
- Ładny… - powiedział Zayn wchodząc do środka, ale nie dane było mu dokończyć, bo Lily pociągnęła go w stronę łóżka, na które sama wskoczyła. Zayn usiadł obok niej nie wiedząc co ma robić
- Chyba nie wrócisz w taką pogodę więc jeśli chcesz możesz zostać na noc – powiedziałaś z uśmiechem
- Ale ja nie chce przeszkadzać
- To żaden problem rodziców i tak nie ma, a zresztą mała cie nie wypuści – uśmiechnęłaś się patrząc ma małą przytulającą się do chłopaka – możesz tu z nią spać jeśli ci to nie przeszkadza, bo przez noc pewnie też będzie się bać
- A ty? – zapytał
- Ja pójdę spać do sypialni rodziców – odpowiedziałaś
- Ale mi będzie głupio…
- Czemu?
- Bo to twój pokój, twoje łóżko… - powiedział spuszczając głowę
- Nie martw się ja będę naprzeciwko, a tutaj masz dobranocki – powiedziałaś podając mu książkę, potem podeszłaś do szafy i wyciągnęłaś z niej dresy – to ja idę się przebrać, drzwi zostawię otwarte – wyszłaś do łazienki. Wracając zerknęłaś jeszcze na już śpiącą Lily wtuloną w tors zapadającego w sen bruneta. Poszłaś do sypialni rodziców, na dworze burza nadal szalała, nie minęło dużo czasu, gdy zasnęłaś.
Ze snu obudził cie męski głos
- [T.I][T.I] – powtarzał brązowooki.
- Zayn coś się stało?
- Lily płacze i nie mogę jej uspokoić – powiedział. Szybko wstałaś i poszłaś do swojego pokoju, gdzie zakopana pod kołdrą szlochała twoja siostra.
- Lily, co się stało? – zapytałaś przytulając ją do siebie
- Boje się – odpowiedziała przez łzy
- Ale przecież Zayn i ja jesteśmy tutaj, obronimy cię – pocieszałaś ją
- Zaaayn – wyszeptała wyciągając w jego stronę rączki, on podszedł do niej i mocno ją przytulił
- Zostaniecie? – zapytała cichutko
- Zayn nie przeszkadza ci to? – zapytałaś
- Nie – odpowiedział z uśmiechem
- No dobrze to ja przyniosę jej soczku a wy się już połóżcie – powiedziałaś, po czym zeszłaś na dół do kuchni. Chwile późnije wróciłaś ze szklanką z sokiem pomarańczowym. Lily się już uspokoiła i leżała wtulona w bruneta. Dałaś się jej napić i położyłaś się obok niej tak, ze tylko jej drobne ciałko dzieliło cie od brązowookiego. Widząc, że mała już zasypia wyszeptałaś tylko „słodkich snów” i pocałowałaś ja w czółko.
- A ja? – usłyszałaś głos Zayna
- Dobranoc i słodkich snów Zayn – odpowiedziałaś z uśmiechem
- Nie o to chodziło – zaśmiał się cicho. Podniosłaś się i musnęłaś jego czoło ze śmiechem, po czym położyłaś się z powrotem, a do twoich uszu dobiegło jeszcze ciche „dobranoc, [T.I]”. Tak o to zasnęłaś myśląc o pewnym przystojniaku śpiącym obok ciebie.
Rano obudził cie zapach naleśników, Lily jeszcze słodko spała obok ciebie, więc cichutko wstałaś i zeszłaś na dół. Przez okno wpadały promienie słońca, a niebo było idealnie błękitne – zero śladów burzy. Gdy weszłaś do kuchni zobaczyłaś Zayna smażącego naleśniki
- Dzień dobry – powiedziałaś
- Dzień dobry – odpowiedział z uśmiechem – wybacz, że się tak rządze, ale pomyślałem, że zrobię śniadanie
- Nic się nie stało, to miło i dziękuję – uśmiechnęłaś się
- Za co?
-Za wszystko, za to, że przyprowadziłeś Lily, że zostałeś i za śniadanie – odpowiedziałaś z uśmiechem, gdy brązowooki położył przed tobą talerz z cudownie pachnącymi naleśnikami. Zjedliście w ciszy, co chwile zerkając na siebie i uśmiechając się.
- Dziękuje było pyszne – powiedziałaś wstając od stołu i odnosząc talerz do zlewu, a zaraz za tobą Zayn
- Cieszę się, że ci smakowało
- Możesz częściej wpadać i gotować – zażartowałaś
- Nie ma sprawy, ale pierwsze pójdziesz ze mną na randkę – powiedział z uśmiechem
- Co? – zapytałaś zaskoczona
- Umówisz się ze mną?
- Żartujesz?
- Nie, naprawdę mi się spodobałaś jeśli nie chcesz to zrozumiem
- Nie! To znaczy bardzo chętnie, jestem tylko zaskoczona bo przeważnie odstraszam chłopaków już samym wyglądem
- Dlaczego? Przecież jesteś piękna – powiedział głaszcząc cie po policzku i patrząc głęboko w oczy – zarumieniłaś się. Zayn pochylił się nad Tobą i delikatnie pocałował – nigdy nie czułaś się tak cudownie. Gdy tak staliście całując się do kuchni weszli twoi rodzice…
________________________________
proooosimy o komentarze i promowanie, żebyśmy wiedziały, że ktoś tu zagląda i komuś się to podoba, i że mamy dalej pisać :3
Rena

1 komentarz:

  1. Uwielbiam autorki ;)
    Piszcie , piszcie i jeszcze raz piszcie .
    wiecie jak to wciąga ?:D
    Obiecuję,że często będę tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń