niedziela, 4 listopada 2012

Imagin z Louisem :)


 Dookoła panował mrok. Siedziałaś na schodach sali. Płakałaś. Twoje ciężkie przepełnione żalem łzy spadały na czerwone obicie schodów. Myślałaś wtedy tylko jedno. Oszukał cię. Nie powiedział prawdy. Cały czas kłamał ci w żywe oczy. A ty, głupia, nie zorientowałaś się.
 - Kretynka – powiedziałaś cicho, przeklinając samą siebie. Usłyszałaś otwierające się drzwi, ale nie odwróciłaś się. Było ci wszystko jedno.
Poczułaś, że ktoś siada za tobą.
 - Kretyn – powiedział doskonale znany ci głos. Wstałaś od razu. Nie chciałaś z nim być w jednym pomieszczeniu. Szybko przeszłaś na scenę i stanęłaś do niego przodem. Jego włosy były jak zwykle idealne, jego niebieskie oczy patrzyły w twoje. Powoli podchodził do ciebie.
 - Co robisz? – zapytałaś się, próbując pohamować łzy. Stanął, nagle dwa reflektory zapaliły się. Opuścił wzrok na swoje trampki.
 - Myślałem, że nic ci nie zrobię, że będziesz bezpieczna – powiedział, w jego głosie wyczułam ból. – Myślałem, że tym razem się ułoży, że tym razem nie zrobię nic głupiego…
 - Za pierwszym razem nie wyszło! – krzyknęłaś. Zdziwił się nieco, ale rozumiał, czekał na to. – Sprawiłeś, że moje serce przestało bić dla kogokolwiek, sprawiłeś, że nie chciało mi się żyć. Zniknąłeś, a teraz… Znów jesteś.. Czemu wróciłeś, brakowało ci mnie? Szczerze w to wątpię. Wyjechałeś w trasę. Znalazłeś kogoś takiego jak Eleanor. Zapomniałeś o mnie, a teraz… Co ty tu robisz, czemu?
Wbiegł na scenę i podszedł do ciebie niebezpiecznie blisko. Odwróciłaś wzrok.
 - Bo cię kocham – powiedział. – Kocham cię nad swoje życie, tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałem, abyś była szczęśliwa z kimś innym, bym cię nie zranił. Twoje życie było, jest i będzie ważniejsze od mojego. Boże, dziewczyno, kocham cię. Słyszysz KOCHAM CIĘ!
Zaczęłaś łkać. Louis przytulił cię.
 - Wróciłem, bo chciałem cię ujrzeć – szepnął. Poczułaś jego zapach. Wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, przemoczyłaś koszulkę, a on nadal cię tulił do siebie.
 - Nawet nie wiesz jak tęskniłam – powiedziałaś w końcu. – Nie przestałam cię kochać.
 - Wiem, kochanie – złapał twój podbródek. – Wiem i przepraszam, że musiałaś tyle czekać.
W końcu cię pocałował, najpierw delikatnie, potem namiętnie. Słodki smak jego ust przypomniał ci o zeszłorocznych wakacjach.
Gdy skończyliście się całować, złapał cię za rękę i poprowadził do wyjścia, za którym roiło się mnóstwo fanów i dziennikarzy.
 - Jesteś na to gotowa? – zapytał cię, poważnie. Pokiwałaś tylko twierdząco głową. Wiedziałaś, czego możesz się spodziewać, ale teraz byłaś z Lou.. Wszystko inne było nie ważne.
Wyszliśmy, przywitało nas nie małe zdziwienie, ale również błyski fleszy.
Uśmiechałaś się delikatnie przez łzy.
 - Nie ważne co się dzieje, nie obchodzi mnie co o mnie teraz myślicie, nie obchodzi mnie nawet wasze zdanie, kocham ją a ona mnie. Możecie mnie znienawidzić, możecie rzucać obelgami, oboje się nie poddamy, bo najważniejsze jest to, że się kochamy. A teraz przepraszam – ludzie utorowali wam drogę. Zapanowała cisza. Kiedy już mieliście wyjść, fanki zaczęły klaskać.
Louis odwrócił się, pomachał do nich i wyszliście, trzymając się za ręce. Nareszcie mogliście być razem. 

________________________________
Imagin dedykowany pani Tomlinson (Rena) x Mam nadzieję, że wam się spodoba :) 

Andy x

1 komentarz: