Podniosłam
się powoli z łóżka i przetarłam oczy. Nie mogłam nadal uwierzyć. Nie docierała
do mnie ta myśl. Przecież to jest niemożliwe, myślałam. Spojrzałam na zegarek.
5:00, to już trzy godziny. Trzy godziny odkąd ich nie ma. Nagle ktoś zapukał do
moich drzwi.
- Proszę –
powiedziałam załamującym, ochrypniętym głosem. Do pokoju weszła ciocia. Była
już ubrana, cała na czarno. Miała opuchnięte oczy. Uśmiechnęła się do mnie, co
prawdopodobnie sprawiało jej ból. Ja nie byłam w stanie się uśmiechnąć. Moja
twarz była cała mokra i czerwona, oczy mnie szczypały niemiłosiernie.
Usiadła koło
mnie. Spuściłam głowę na dół.
- Jak się
czujesz? – zapytała się mnie. Wzruszyłam ramionami i znów zaczęłam płakać. Od
razu przytuliła mnie do siebie. – Spokojnie, wszystko będzie dobrze…
Pocieszała
samą siebie. Chciałam wyjść. Uspokoiłam się trochę.
- Przebierz
się i schodź na śniadanie, słonko – wstała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Podeszłam do
szafy i otworzyłam ją szeroko. Wyciągnęłam parę przetartych czarny jeansów, czarną
bluzkę. Ubrałam się pospiesznie.
Kiedy
wyszłam na korytarz, z podłogi wstał mój kuzyn, Niall. Tak ten Niall Horan z
zespołu One Direction. Tak jak ja i jego mama był ubrany na czarno. Objął mnie
i zaprowadził na dół. Poczułam się okropnie.
Zjedliśmy
śniadanie w kompletnej ciszy. Praktycznie oni zjedli, ja tylko wypiłam wodę i
stwierdziłam, że nic więcej nie przełknę.
Ciocia
zaczęła sprzątać. Ja i Niall wpatrywaliśmy się w szklany stół. Kiedyś się przy
nim bawiliśmy, śmialiśmy, śpiewaliśmy i przede wszystkim jedliśmy. Teraz nawet
na siebie nie mogliśmy patrzeć. W końcu wstałam.
- Pójdę się
przejść – powiedziałam cicho. Ciocia pokiwała głową i wyszłam. Wciągnęłam
czarne trampki i zarzuciłam na siebie szarą bluzę. Poszłam w stronę parku. Było
cicho, szaro, ponuro. Okropnie. Ludzie jeszcze spali, marząc, a ja godziłam się
z rzeczywistością.
Niedawno
cieszyłam się, że w końcu przeprowadziliśmy się do Londynu, to było przed
wypadkiem. To się stało tak szybko.
Padał
deszcz. Jechaliśmy przez Piccadilly Circus. Było ślisko, jakiś skończony idiota
stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w nasz samochód. Uderzył w przód, tam
gdzie siedzieli rodzice. Jacyś przechodni zadzwonili wtedy po karetkę i na
policję. Ja byłam nieprzytomna.
Kiedy się
obudziłam, siedział przy mnie Niall. Zapytałam się gdzie oni są, gdzie moja
mama i tata.
Wtedy
przyszedł lekarz i powiedział, że jeśli chcę się pożegnać z rodzicami, muszę to
zrobić teraz.
Oboje byli
podłączeni pod respirator. Kiedy wyłączali urządzenie, tłumaczyli mi co
następuje po kolei. Ja tylko płakałam i kiwałam głową. Po piętnastu minutach
lekarz stwierdził śmierć obojga.
Wtedy
właśnie mnie wyprowadził kuzyn. Płakałam całą drogę do domu cioci. Od tego
wydarzenia minęły zaledwie 4 godziny.
Teraz szłam
przez park. Matka Natura miała ten sam humor co ja. Słyszałam szelest liści,
spadające z drzew krople deszczu, ale nie odzywało się żadne zwierzę.
- Andy –
krzyknął Niall. Zatrzymałam się i obejrzałam. Biegł w moją stronę.
- Czego
chcesz? – zapytałam się. Kiedy był już koło mnie, spojrzał się w stronę
jeziora.
- Nakarmimy
kaczki? – uśmiechnął się. Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam w inną stronę. –
No chodź.
W końcu
uległam i poszliśmy w stronę wody. Milczeliśmy przez krótszą chwilę.
- Jak się
czujesz? – zadał to samo pytanie, co ciocia. Znów nie udzieliłam odpowiedzi na
pytanie. – Wiem, że nie chcesz mówić, że jest ci ciężko, ale zrozum. Chcę ci
pomóc, tak jak i moja mama..
Stanęłam i
spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Chcesz
wiedzieć jak się czuję? Naprawdę chcesz? – zaczęłam płakać. – Czuję jakby moje
serce umarło, jakby cała moja dusza zginęła w mroku. To ja powinnam być na ich
miejscu. Ja powinnam zginąć. Nie zostało mi już nic. Tylko wspomnienia.
Nie mogłam
się uspokoić. Niall przytulił mnie.
- Cierpię.
Wszystko mnie boli. Ja już nie mogę – szlochałam. – To jest dla mnie za dużo.
Jeszcze
mocniej mnie przytulił.
- Nie mów
tak – szepnął. – Twoi rodzice dali ci życie, żebyś je przeżyła i kochała. Twoi
rodzice poświęcili dla ciebie te 17 lat.
Chciałam,
aby mnie puścił.
- Uspokój
się – podniósł głos. – Oni cię kochają, cały czas. Chcą byś była szczęśliwa.
Wiem, że strata ich jest dla ciebie czymś potwornym, jak wtedy kiedy Greg
straszył cię dinozaurem w szafie.
To
wspomnienie wywołało u mnie uśmiech przez łzy, ale po chwili moja twarz była
taka sama jak wtedy w szpitalu.
- Pomogę ci
wyjść z tego dołka. Może nie sprawię, że będzie tak samo jak kiedyś. Ale będę
robił wszystko, abyś za wszelką cenę odzyskała dawną siebie.
- Po co? –
zdziwiłam się.
- Bo cię
kocham jak siostrę i nikt nigdy tego nie zmieni – pocałował mnie w głowę.
Poczułam się bezpieczna.
Po chwili
poszliśmy nad jezioro i zaczęliśmy karmić kaczki rozmawiając o wszystkim, ale
nie o wypadku.
Pół godziny
później skierowaliśmy się ku domowi. Nagle zauważyliśmy, że w naszą stronę
biegnie Harry, tak ten Harry Styles.
- Stary
gdzie ty się podziewasz od wczoraj? – zapytał się Nialla, kiedy stanął przed
nami.
Spojrzał na
mnie. Pokiwałam głową.
- Byłem z
nią w szpitalu – odpowiedział szczerze. Harry był lekko zdezorientowany. – Miała
wypadek.
- Ale jak
widzę wszystko okay tak? – uśmiechnął się do mnie. Spuściłam wzrok i się nie
odezwałam. Harry, jak to Harry, podszedł do mnie i przytulił mocno.
- Hej,
księżniczko, co jest? – zapytał się. Nie chciałam znów płakać, ale to było
silniejsze ode mnie. Niall odwrócił wzrok, nie chciał, abym zobaczyła jak
płacze.
- Może już
pójdziemy do domu? – powiedział mój kuzyn. – Harry idziesz z nami?
Pokiwał
głową i mnie objął. Wszyscy w ciszy poszliśmy do domu. Zachodząc tam każdy z nas
był spokojny.
Ciocia
zrobiła obiad, na którym został Harry. Do końca dnia nie wróciliśmy do tematu
moich rodziców. Tylko koncerty, spotkania z fanami i szkoła.
Śmialiśmy
się i rozmawialiśmy właśnie na te tematy. Kiedy Harry już pojechał, Niall
stwierdził, że jutro spotkamy się ze wszystkimi, abym się trochę rozluźniła. Zgodziłam
się na to i poszłam do góry wykąpać się i przebrać.
Kiedy
zasypiałam do mojego pokoju wszedł blondynek i powiedział na dobranoc:
- Pamiętaj,
zawsze jestem przy tobie.
Wtedy moje
powieki się zacisnęły, a ja zanurzyłam się w objęciach Morfeusza.
________________________________
Pierwsza część opowiadania :) Mam nadzieję, że wam się spodoba x
Andy xx
Aaaaaawwww...<3 Dawaj kolejną :) Teraz nie chce mi się przyczepiać do szczegółów, ale przy okazji pokażę wam drobniutkie błędy. Na szczęście te nie przeszkadzają w czytaniu, rodział ciekawy i dość długi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Elise.
Są błędy, bo nie czytałam tego przed wstawieniem x'DD Ale to tylko ja mogę coś takiego zrobić :D Następnym razem przeczytam ze dwa razy zanim wstawię :3
UsuńAndy x