Zamknęłam
oczy. Ten głos.. Głos, który słyszałam podczas zabaw na podwórku, na wakacjach
nad morzem, przez telefon. Głos, który w czasie wolnym mnie uspokajał, który
znałam lepiej niż ktokolwiek inny.
- Kocham cię
– tym razem powtórzył już głośniej. Złapał mnie za podbródek. Spojrzałam w jego
piękne niebieskie oczy. Kochałam je najbardziej na świecie. Zawsze takie
radosne, dające mi chęć do życia.
- Kocham cię
– znów szepnął i do mojego czoła przyłożył swoje. Ja płakałam, a on nie zdawał
sobie sprawy z tego, że to dzięki niemu mogę funkcjonować.. chyba nie zdawał..
Poczułam, że jego usta zbliżają się do moich. Po chwili pocałował mnie. Jego
usta były słodkie, całował tak delikatnie, jakby nie chciał mnie skrzywdzić.
Myślałam, że się za chwilę rozpłynę. Łzy przestały lecieć, ale policzka nadal
miałam mokre.
Niall
wyciągnął chusteczkę i przetarł mi je. Pocałował w oba i szepnął:
- Nie płacz,
proszę.
Przytuliłam
się do niego. Pocałował mnie w głowę. Chłopacy zeszli ze sceny i wyszli z pomieszczenia,
aby dać nam chwilę samotności.
Kiedy się
uspokoiłam, usiedliśmy na scenie. Niall trzymał mnie za rękę. Ja oparłam swoją
głowę o jego ramię.
- You never
love yourself how first much as I love you – zaśpiewał, co wywołało mój
uśmiech. – Kocham cię.
- Już to
słyszałam – powiedziałam cichutko. – Słyszałam to tyle razy, ale byłam chyba
głucha. Zeszłej nocy powiedziałeś mi, że mnie kochasz, ale jak siostrę.
Spuścił
wzrok.
- Byłaś
zmęczona, zresztą nie chciałem, żeby mama usłyszała. Tyle razy jej próbowałem
wytłumaczyć, że cię kocham, ale jak najważniejszą osobę w moim życiu.
- W końcu
jesteśmy kuzynostwem…
- Ale
przyrodnim – powiedział spoglądając na mnie. Wiedziałam o tym doskonale. Mój
tata i mama Nialla byli rodzeństwem. Jednak on nie był moim biologicznym ojcem.
Mama zaszła w ciążę kiedy była w szkole średniej. Nigdy nie mówiła o ojcu, ale
wiedziałam, że był od niej starszy o dwa lata.
Mama poznała
mojego tatę (który mnie adoptował), kiedy wyjechała na studia do Irlandii.
Miałam wtedy roczek, tak około. Zakochali się w sobie. Po pół roku wzięli ślub
i wyjechali do Polski. Często odwiedzaliśmy rodzinę taty, dlatego byłam zżyta w
Niallem.
- Mama nie
rozumie, że jesteś dla mnie ważna i to bardzo – powiedział cicho. – Obserwowała
mnie odkąd poszedłem do XFactor i rozstałem się z Holly. Pierwszy odważny krok
w życiu.
-
Podsłuchiwałam jej rozmowy z moją mamą, jak to się o ciebie martwiła. Ja byłam
tylko smarkulą, która coś tam do ciebie czuła, ale z biegiem czasu zapomniałam
o tym – przerwałam. – Pamiętasz jak rok temu poznałam Jamesa? Kiedy zaczęłam z
nim chodzić też nasze mamy rozmawiały, jak to się o mnie martwią.
Nastała
cisza.
- Tak długo
się znamy, wiemy o sobie wszystko, ale nikt z nas nigdy nie pomyślał, że…
- Że się
kochamy? – zapytałam spoglądając na niego. Spojrzał w moje oczy. – Kiedy poczułeś
do mnie coś więcej…
- W Orlando,
wtedy kiedy był ostatni koncert. Zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że mnie
kochasz i jesteś ze mnie dumna – mówiąc to, objął mnie. – Wtedy coś mnie
tknęło..
Uśmiechnęłam
się. – Ja właśnie wtedy specjalnie do ciebie zadzwoniłam… Kiedy wyjechaliście
do Ameryki, zaczęłam za tobą potwornie tęsknić. Zawsze nie mogłam się doczekać,
kiedy ze mną porozmawiasz, kiedy koło twojego imienia zapali się zielony dymek.
Pocałował
mnie, położyliśmy się na scenie. Wtuliłam się w niego, a on przytulił mnie
mocno. Leżeliśmy tak w ciszy, jakieś dobre piętnaście minut.
Nagle do sali
weszli chłopacy gadając, śmiejąc się i jedząc. Oboje z Niallem podnieśliśmy się
i zeszliśmy ze sceny.
- Co macie
dobrego? – uśmiechnęłam się do nich. Zayn pomachał przede mną żelkami, Harry
chrupkami, Liam wcinał hamburgera, a Louis jadł jakąś kanapkę. Nam przynieśli
dwie tortille. Usiedliśmy na kanapach w rogu sali. Kiedy wszyscy zjedli,
chłopacy wrócili na scenę, a ja znów pod nią usiadłam. Tym razem zagrali Rock
me i They don’t know about us, ale nic więcej nie udało się przećwiczyć, bo
zaczęliśmy rozmawiać.
Wybiła już
16.00. Stwierdzili, że na dzisiaj koniec i wszyscy rozeszliśmy się do domów.
Razem z Niallem szliśmy wolno, trzymając się za ręce. Tym razem fanki
podchodziły do nas i prosiły Horanka o autograf i zdjęcie. Za każdym razem,
pytał się mnie czy nie mam nic przeciwko temu. Ja z uśmiechem robiłam im
zdjęcia.
Kiedy
zostało nam jakieś 15 minut drogi podeszła do nas jedna Directioner, na oko
miała jakieś 12 lat. Poprosiła o to co inne, ale tym razem, abyśmy sobie
wszyscy zrobili zdjęcie. Postanowiliśmy zrobić mini sesję. Jedno zdjęcie z
głupimi minami, inne normalne. Dała mu swojego twittera, a on obiecał, że ją
follownie.
Pożegnaliśmy
się z nią i ruszyliśmy do domu. Mama Nialla zrobiła obiad, zjedliśmy szybko i
poszliśmy na górę. Horan włączył laptopa i wszedł na TT. Follownął tę
dziewczynę i zaczął przeglądać zdjęcia, które sobie z nią zrobiliśmy.
To, na
którym robimy głupie miny, wstawił na swój profil i podpisał: I love this
moments, when we have a good time.
Odpisał jeszcze
kilku fankom i zamknął komputer.
- Obejrzymy
jakiś film? – zapytał się mnie. Siedzieliśmy na moim łóżku.
- Może… Gdzie jest Nemo? ? – zapytałam,
uśmiechając się. Pocałował mnie i włączył telewizor. W DVD nadal była płyta z Disney’owskim
filmem. Położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie.
Po jakiejś
godzince oglądania, zasnęłam, zresztą tak jak Niall. Oboje byliśmy szczęśliwi
jak nigdy.
________________________________
Chyba mnie dzisiaj wzięło i macie trzecią część :)
Też jest krótki, masz ci los, ale trudno :3
Czytajcie, komentujcie, promujcie, będziemy wdzięczne :)
Andy x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz