niedziela, 11 listopada 2012

Part three :)


Zamknęłam oczy. Ten głos.. Głos, który słyszałam podczas zabaw na podwórku, na wakacjach nad morzem, przez telefon. Głos, który w czasie wolnym mnie uspokajał, który znałam lepiej niż ktokolwiek inny.
- Kocham cię – tym razem powtórzył już głośniej. Złapał mnie za podbródek. Spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. Kochałam je najbardziej na świecie. Zawsze takie radosne, dające mi chęć do życia.
- Kocham cię – znów szepnął i do mojego czoła przyłożył swoje. Ja płakałam, a on nie zdawał sobie sprawy z tego, że to dzięki niemu mogę funkcjonować.. chyba nie zdawał.. Poczułam, że jego usta zbliżają się do moich. Po chwili pocałował mnie. Jego usta były słodkie, całował tak delikatnie, jakby nie chciał mnie skrzywdzić. Myślałam, że się za chwilę rozpłynę. Łzy przestały lecieć, ale policzka nadal miałam mokre.
Niall wyciągnął chusteczkę i przetarł mi je. Pocałował w oba i szepnął:
- Nie płacz, proszę.
Przytuliłam się do niego. Pocałował mnie w głowę. Chłopacy zeszli ze sceny i wyszli z pomieszczenia, aby dać nam chwilę samotności.
Kiedy się uspokoiłam, usiedliśmy na scenie. Niall trzymał mnie za rękę. Ja oparłam swoją głowę o jego ramię.
- You never love yourself how first much as I love you – zaśpiewał, co wywołało mój uśmiech. – Kocham cię.
- Już to słyszałam – powiedziałam cichutko. – Słyszałam to tyle razy, ale byłam chyba głucha. Zeszłej nocy powiedziałeś mi, że mnie kochasz, ale jak siostrę.
Spuścił wzrok.
- Byłaś zmęczona, zresztą nie chciałem, żeby mama usłyszała. Tyle razy jej próbowałem wytłumaczyć, że cię kocham, ale jak najważniejszą osobę w moim życiu.
- W końcu jesteśmy kuzynostwem…
- Ale przyrodnim – powiedział spoglądając na mnie. Wiedziałam o tym doskonale. Mój tata i mama Nialla byli rodzeństwem. Jednak on nie był moim biologicznym ojcem. Mama zaszła w ciążę kiedy była w szkole średniej. Nigdy nie mówiła o ojcu, ale wiedziałam, że był od niej starszy o dwa lata.
Mama poznała mojego tatę (który mnie adoptował), kiedy wyjechała na studia do Irlandii. Miałam wtedy roczek, tak około. Zakochali się w sobie. Po pół roku wzięli ślub i wyjechali do Polski. Często odwiedzaliśmy rodzinę taty, dlatego byłam zżyta w Niallem.
- Mama nie rozumie, że jesteś dla mnie ważna i to bardzo – powiedział cicho. – Obserwowała mnie odkąd poszedłem do XFactor i rozstałem się z Holly. Pierwszy odważny krok w życiu.
- Podsłuchiwałam jej rozmowy z moją mamą, jak to się o ciebie martwiła. Ja byłam tylko smarkulą, która coś tam do ciebie czuła, ale z biegiem czasu zapomniałam o tym – przerwałam. – Pamiętasz jak rok temu poznałam Jamesa? Kiedy zaczęłam z nim chodzić też nasze mamy rozmawiały, jak to się o mnie martwią.
Nastała cisza.
- Tak długo się znamy, wiemy o sobie wszystko, ale nikt z nas nigdy nie pomyślał, że…
- Że się kochamy? – zapytałam spoglądając na niego. Spojrzał w moje oczy. – Kiedy poczułeś do mnie coś więcej…
- W Orlando, wtedy kiedy był ostatni koncert. Zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że mnie kochasz i jesteś ze mnie dumna – mówiąc to, objął mnie. – Wtedy coś mnie tknęło..
Uśmiechnęłam się. – Ja właśnie wtedy specjalnie do ciebie zadzwoniłam… Kiedy wyjechaliście do Ameryki, zaczęłam za tobą potwornie tęsknić. Zawsze nie mogłam się doczekać, kiedy ze mną porozmawiasz, kiedy koło twojego imienia zapali się zielony dymek.
Pocałował mnie, położyliśmy się na scenie. Wtuliłam się w niego, a on przytulił mnie mocno. Leżeliśmy tak w ciszy, jakieś dobre piętnaście minut.
Nagle do sali weszli chłopacy gadając, śmiejąc się i jedząc. Oboje z Niallem podnieśliśmy się i zeszliśmy ze sceny.
- Co macie dobrego? – uśmiechnęłam się do nich. Zayn pomachał przede mną żelkami, Harry chrupkami, Liam wcinał hamburgera, a Louis jadł jakąś kanapkę. Nam przynieśli dwie tortille. Usiedliśmy na kanapach w rogu sali. Kiedy wszyscy zjedli, chłopacy wrócili na scenę, a ja znów pod nią usiadłam. Tym razem zagrali Rock me i They don’t know about us, ale nic więcej nie udało się przećwiczyć, bo zaczęliśmy rozmawiać.
Wybiła już 16.00. Stwierdzili, że na dzisiaj koniec i wszyscy rozeszliśmy się do domów. Razem z Niallem szliśmy wolno, trzymając się za ręce. Tym razem fanki podchodziły do nas i prosiły Horanka o autograf i zdjęcie. Za każdym razem, pytał się mnie czy nie mam nic przeciwko temu. Ja z uśmiechem robiłam im zdjęcia.
Kiedy zostało nam jakieś 15 minut drogi podeszła do nas jedna Directioner, na oko miała jakieś 12 lat. Poprosiła o to co inne, ale tym razem, abyśmy sobie wszyscy zrobili zdjęcie. Postanowiliśmy zrobić mini sesję. Jedno zdjęcie z głupimi minami, inne normalne. Dała mu swojego twittera, a on obiecał, że ją follownie.
Pożegnaliśmy się z nią i ruszyliśmy do domu. Mama Nialla zrobiła obiad, zjedliśmy szybko i poszliśmy na górę. Horan włączył laptopa i wszedł na TT. Follownął tę dziewczynę i zaczął przeglądać zdjęcia, które sobie z nią zrobiliśmy.
To, na którym robimy głupie miny, wstawił na swój profil i podpisał: I love this moments, when we have a good time.
Odpisał jeszcze kilku fankom i zamknął komputer.
- Obejrzymy jakiś film? – zapytał się mnie. Siedzieliśmy na moim łóżku.
- Może… Gdzie jest Nemo? ? – zapytałam, uśmiechając się. Pocałował mnie i włączył telewizor. W DVD nadal była płyta z Disney’owskim filmem. Położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie.
Po jakiejś godzince oglądania, zasnęłam, zresztą tak jak Niall. Oboje byliśmy szczęśliwi jak nigdy.
________________________________
Chyba mnie dzisiaj wzięło i macie trzecią część :)
Też jest krótki, masz ci los, ale trudno :3
Czytajcie, komentujcie, promujcie, będziemy wdzięczne :)
Andy x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz