Zanim zaczniesz czytać włącz to: Little Things ♥
________________________________
Następnego
ranka obudził mnie zapach naleśników. Wstałam z łóżka, przecierając oczy i
nałożyłam na siebie brązowy szlafrok z misiem, który dostałam od Nialla na
święta rok temu. Zeszłam cichutko na dół i zajrzałam do kuchni. Ciocia robiła
śniadanie, a Niall jej w tym „pomagał”.
- Dzień
dobry – powiedziałam zaspanym głosem. Niall odwrócił się i uśmiechnął
promiennie.
- Nareszcie
wstałaś – powiedział jego brat, którego nie zauważyłam. Wstał i mnie przytulił.
– Jak się czujesz?
Znów to
pytanie. Wzruszyłam ramionami.
- Jest
dobrze – mruknęłam, a on mnie puścił. Usiedliśmy przy stole.
Nastała
cisza. Mama chłopaków podała śniadanie. Kiedy Niall brał już piątego naleśnika,
odezwał się Greg.
- Jakie
macie plany na dzisiaj? – trzymał w ręce kubek z kawą i patrzył się na mnie
oraz swojego młodszego brata. Spojrzałam na Nialla.
- Idziemy na
próbę – powiedział z pełną buzią. – Musimy przećwiczyć parę kawałków zanim
wyjedziemy w trasę.
-
Powinniście iść jeszcze do szkoły – rzekła ciocia, krojąc naleśnik na
kawałeczki. – Trzeba załatwić wszystkie formalności.
Spojrzałam
na nią i pokiwałam głową. Znów nowa szkoła, nowi ludzie i pytania. Jednak w tym
momencie to nie miło dla mnie znaczenia. Nie chciałam, żeby ciocia zaczynała
JUŻ ten temat.
Źle się
czułam, ale nie chciałam tego pokazywać.
- Andy… -
zaczęła ciocia, spojrzałam na nią i wiedziałam, że z jej ust za chwilę padną te
słowa. – Czy chcesz po..
- Nie mam na to siły – przyznałam szczerze.
- Nie mam na to siły – przyznałam szczerze.
- Tak więc załatwię
wszystko sama, z pomocą Grega – mówiąc to wstała i uśmiechając się, zaczęła
sprzątać po śniadaniu. Niall wstał i uśmiechnął się do mnie.
- No to
wstawaj i idź się ubierać. Za chwilę jedziemy do studia.
Szybko
poszłam na górę. Wyciągnęłam przetarte ciemne jeansy, białą koszulkę i zieloną
bluzę z napisem „Keep calm and love Irleand”. Ubrałam się i zeszłam na dół.
Wciągnęłam zielone trampki i czekałam na schodach za Niallem, który poszedł po
gitarę.
- Gotowa? –
zapytał się, kiedy po nich schodził.
- Nie widać?
– parsknęłam. Wziął mnie pod rękę i wyszliśmy na dwór. Pod domem stał samochód
Hazzy. – A ten co tu robi?
Z samochodu
wyszedł Loczek.
- Cześć wam
– uśmiechnął się, tak jak to tylko on potrafi. – Wsiadajcie do samochodu.
Otworzył
drzwi. Spojrzałam na Nialla. Nie chciałam, nie mogłam. On dobrze wiedział.
- Harry, ona
nie pojedzie samochodem – powiedział poważnie Nialler. Styles spojrzał na mnie,
zamknął drzwi, ale chyba nagle go oświeciło, bo uśmieszek zniknął z jego
twarzy.
- To
spotkamy się na miejscu. Do zobaczenia.
Wsiadł do samochodu
i pojechał. Niall objął mnie i poszliśmy w stronę głównej ulicy. Do studia nie
było daleko, więc nie był to jakiś problem. Przez całą drogę milczeliśmy.
Spotkaliśmy
kilka fanek, które widząc, że z nim idę, usuwały się na bok. Wiedziały, że
jestem jego kuzynką, ale nie wiedziały o tym co wydarzyło się wczoraj.
Kiedy
zaszliśmy pod studio, już na nas czekali. Wtedy właśnie poczułam falę niepokoju
i smutku. Każdy z nich był szczęśliwy, miał rodzinę, wspaniałych przyjaciół,
kogoś kogo bezgranicznie kochają. A ja?
Ja miałam
Nialla, tylko Nialla. Tylko jemu mogłam wtedy zaufać, nawet ciocia mnie nie
rozumiała.
Harry, Liam,
Louis oraz Zayn przywitali się z nami i weszliśmy do środka. Od razu
skierowaliśmy się do sali, gdzie przygotowywali się do trasy Take Me Home.
Usiadłam pod
sceną, a oni na nią weszli. Niall wyciągnął gitarę i usiedli na wysokich
stołkach. Przed każdym stał mikrofon.
Horanek
zaczął grać. Pierwsze dźwięki i od razu poznałam. Little Things. Każdy z nich
śpiewał swoją solówkę od serca, patrzyli się na mnie, a ja uciekałam przed ich
wzrokiem.
Nagle Niall
zaczął śpiewać swoją część. Wtedy odważyłam się na niego spojrzeć. Popłakałam
się. Przypomniałam sobie, jak razem z rodzicami słuchaliśmy jej w dzień
premiery. Wtedy też poleciało mi kilka łez.
Oczy Nialla
wpatrywały się we mnie, śpiewał to jakby naprawdę mnie kochał, jakby śpiewał o
mnie. Odwróciłam od niego głowę. Otarłam oczy, które nadal miały ten przenikliwy
jasnozielony kolor.
Kiedy
skończyli, nastała głucha cisza. Straszna, przerażająca, przenikliwa cisza.
Nagle usłyszałam kroki kierujące się w moją stronę. Ktoś zeskoczył ze sceny.
Podszedł do mnie i wyszeptał do ucha.
- Kocham
cię.________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale weny nie było za bardzo :)
Mam nadzieję, że wam się podoba x
Komentujcie i polecajcie bloga :)
Andy x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz